Behemoth od początku istnienia prezentuje silnie antyreligijny i indywidualistyczny światopogląd. W centrum stoi postać Szatana, rozumianego nie tyle dosłownie, co symbolicznie. Nergal wielokrotnie podkreślał, że Szatan uosabia dla niego wartości takie jak niezależność, autonomia, wolnomyślicielstwo, wolność i inteligencja („Zawsze bardzo ceniłem niezależność, autonomię, wolną myśl, wolność i inteligencję. Szatan zawsze był bardzo silnym symbolem tych wszystkich wartości, więc branie jego strony jest dla mnie czymś naturalnym” – jak deklarował w 2014, w wywiadzie dla The Guardian). Zespół traktuje Szatana nie jako „uosobienie zła”, lecz jako archetyp buntu przeciw tyranii, „formatowaniu głów” i dogmatom. Nergal tłumaczy, że od zawsze fascynowali go antybohaterowie i wyrzutkowie społeczni – figury obarczane winą i piętnem po to, by utrzymać innych w ryzach. W jego oczach Szatan jest właśnie takim kozłem ofiarnym religii zinstytucjonalizowanej, który w rzeczywistości symbolizuje wolność, podczas gdy religijni liderzy wykorzystują strach przed „złem”, i obiecują nagrodę w postaci „życia wiecznego” by zniewalać masy. Kluczowe dla takich religii jest również utrzymywanie wiernych w poczuciu zarówno zagrożenia, jak i poczuciu winy („rodzimy się z grzechem pieroworodnym”, „tylko kościół ma monopol na zbawienie” itd.)…
Bóg w ujęciu tekstów Behemotha jest przeciwieństwem tych ideałów – jawi się jako koncept narzucony przez religię dla podporządkowania człowieka. Muzycy otwarcie sprzeciwiają się monopolowi religii instytucjonalnej na prawdę i moralność, szczególnie w kontekście silnie katolickiej kultury Polski, z której się wywodzą. Nergal zauważa, że w Polsce bunt przeciw wszechobecnemu kościołowi katolickiemu naturalnie skierował go ku Szatanowi jako „oczywistemu symbolowi” sprzeciwu, jak sam jednak zaznacza, Behemoth nie „szerzy satanizmu” w sensie dosłownej czci diabła czy zachęcania do kultu. „Niczego nie szerzę, nikogo do niczego nie namawiam… Nie jesteśmy sektą, a zespoły metalowe nie są orędownikami kultu. To tylko muzyka” – tłumaczy w wywiadzie, dodając że owszem, w muzyce wyraża swoje poglądy bardzo dalekie od chrześcijańskiej religii, ale nie rości sobie prawa do jedynej prawdy ani nie wymaga posłuchu. Behemoth traktuje zatem satanizm przede wszystkim metaforycznie i artystycznie – jako formę ekspresji buntu i niezależnej myśli, a nie religię nakłaniającą wyznawców. Jest to podejście bliskie takim filozofom/okultystom jak Austin Osman Spare, Aleister Crowley (z których twórczości zespół również czerpie inspiracje) czy szeroko pojętemu satanizmowi laveyańskiemu.
Człowiek w filozofii Behemotha jawi się jako istota, która powinna dążyć do samookreślenia, samorealizacji i twórczej wolności. Jest to wizja bliska myśli lucyferiańskiej i nietzscheańskiej – człowiek ma potencjał by stanąć ponad ograniczeniami narzucanymi przez dogmaty dobra i zła (żeby doprecyzować: np. wg Crowleya podział na „dobro” i „zło” jest względny. Kluczowe jest przebicie się ponad tę sztuczną dychotomię, odnalezienie własnej drogi, gdzie granicą naszej wolności i działania – powinna być wolność innych, a etyka ma wynikać z wewnętrznego przekonania i woli, a nie zewnętrznych nakazów, obietnicy kar czy nagród). W tym odniesieniu w tekstach Behemotha również telemiczne motywy są bardzo wyraźne. W utworze Chant for Eschaton 2000 (album Satanica) pojawia się wezwanie: „Remove all gods from my way… and let me trespass the barriers of fear” – jawny bunt przeciwko bogom i religijnym autorytetom. Cytat ten przypomina Nietzschego „Śmierć Boga” i zachętę Crowleya do wyzwolenia własnej woli. Podobnie w utworze „Christians to the Lions” (album Thelema.6) gdzie pojawia się fraza „my will dominates and watch my star arise”. To wyznanie pokazuje człowieka jako twórcę własnego losu. Wokaliście bliższa jest duchowość indywidualna (poszukiwanie własnej ścieżki i prawdy) niż jakakolwiek religia zinstytucjonalizowana. W wywiadach Nergal podkreśla szacunek dla wolności jednostki: „ludzie [na Zachodzie] szanują drugiego człowieka i jego wolność do wyrażania swoich poglądów”, podczas gdy instytucje religijne w Polsce usiłują narzucić swoją wizję wszystkimnewsweek.pl. Religia jest tu postrzegana jako siła ograniczająca, podczas gdy sztuka i własny rozum dają przestrzeń do wolności. Można powiedzieć, że w światopoglądzie Behemotha to artysta-buntownik pełni rolę kapłana własnej prawdy, a koncert staje się rytuałem buntu (Nergal mówi wręcz: „Sceny to nasze pole bitwy. Walczymy za pomocą metafor i artystycznej estetyki”thequietus.com). Zespół broni prawa do kwestionowania świętości i przekraczania granic moralnych, jeśli służy to poszukiwaniu autentyczności. W ich filozofii dobro i zło nie są absolutami danymi z góry, lecz pojęciami względnymi, często odwróconymi przez pryzmat rebelii: to, co religia piętnuje jako zło (bunt, herezja, “ciemność”), u Behemotha staje się źródłem poznania i wolności.
Warto zauważyć, że inspiracje gnostyckie i okultystyczne przenikają tę filozofię. Przykładowo w twórczości Behemotha pojawiają się teksty polskiego poety-modernisty Tadeusza Micińskiego – w utworze „Lucyfer” Nergal recytuje fragmenty jego wiersza z 1902 r. Miciński głosił śmiałe, gnostyckie idee: świat został stworzony nie przez Boga, lecz Szatana, jako karykatura nieba, a Chrystus, Lucyfer i Feniks to trzy imiona… tej samej istotyinthenameofheavymetal.pl. Tego typu koncepcje (utożsamienie biblijnego Zbawiciela z upadłym aniołem) przewartościowują tradycyjne pojęcia dobra i zła. Behemoth chętnie sięga po takie tropy – łącząc światłość z ciemnością, sacrum z profanum, ukazuje że granica między dobrem a złem jest płynna, zależna od perspektywy. Jak ujął to Nergal: „Potrzebujemy Szatana, by zachować równowagę. […] Tak zwane negatywne aspekty są częścią jednej, bardzo ważnej całości. Gdybym miał dziecko, nie powiedziałbym mu: ‘Unikaj nocy i skup się tylko na dniu’, bo do pełni życia potrzebne są oba”thequietus.com. To symboliczne stwierdzenie dobrze oddaje filozofię Behemotha: zaakceptować noc („zło”, bunt, śmierć) równie mocno jak dzień („dobro”, ład, życie), aby doświadczyć pełni i prawdy.
Motywy i Ewolucja w Najważniejszych Albumach Behemotha
Behemoth przez lata konsekwentnie rozwijał powyższe idee, choć akcenty przesuwały się wraz z kolejnymi albumami. Poniżej omówiono podejście do tematyki Szatana, Boga, człowieka oraz dobra i zła na przykładzie pięciu kluczowych płyt: Satanica (1999), Demigod (2004), The Apostasy (2007), The Satanist (2014) oraz Opvs Contra Natvram (2022). Analiza pokazuje ewolucję od bluźnierczej prowokacji po bardziej złożoną symbolikę wolności.
Satanica (1999) – Bluźnierstwo i Okultystyczny Bunt
Album Satanica wyznacza moment, w którym Behemoth pełną mocą zamanifestował swój antychrześcijański bunt w warstwie lirycznej, łącząc go z fascynacją okultyzmem. Już sam tytuł mówi wiele – Satanica to niejako „biblia” zespołu poświęcona ciemnej stronie. Teksty na tej płycie są przesycone bluźnierstwem i symboliką satanistyczną, ale nie ograniczają się do prostego „odwrócenia krzyża”. Wręcz przeciwnie, występuje tu eklektyzm okultystyczny: znajdziemy odniesienia do czarnej magii, rytuałów i mitologii różnych kulturmetal-archives.com. Dla przykładu utwór „Ceremony of Shiva” przywołuje hinduskiego boga destrukcji i odrodzenia (Sziva), a „Lam” nawiązuje do ezoterycznej koncepcji Aleistera Crowleya (Lam był mistyczną istotą, z którą rzekomo kontaktował się Crowley). Pojawiają się też motywy kabalistyczne – np. „Of Sephirotic Transformation and Carnality” odsyła do sefirotów (emanacji boskich w mistyce żydowskiej). Ten misz-masz okultystyczny połączony jest jednak wspólnym mianownikiem: buntem przeciwko chrześcijaństwu. Krytycy zauważają, że lirycznie album prezentuje „mieszankę obsesji okultystycznych, rytuałów czarnej magii i – oczywiście – nienawiści do chrześcijaństwa”metal-archives.com.
W Satanice Szatan ukazany jest głównie jako mroczna siła przeciwna Chrystusowi, a zarazem patron tajemnej wiedzy. To okres bluźnierczej dosłowności w twórczości Behemotha – utwory wprost atakują symbole wiary. Przykładowo, choć na tej płycie nie ma utworu „Christians to the Lions” (pojawi się dwa lata później), duch podobnej wojowniczej retoryki jest odczuwalny. Utwór „Chant for Εσχaton 2000” przypomina bluźnierczą inwokację, zapowiadającą koniec chrześcijańskiej ery (Eschaton). Behemoth śmiało sięga tu po odwrócenie biblijnych motywów – np. „Decade ov Θέριον” (zapisane po grecku słowo Therion znaczy „Bestia”) może być interpretowane jako dekada panowania Bestii, nawiązując do Apokalipsy. Ta kompozycja to jednocześnie ukłon w stronę Crowleya, który sam siebie nazywał „Wielką Bestią 666” (To Mega Therion). Mamy więc do czynienia z prowokacją wymierzoną w Boga biblijnego, poprzez afirmację jego przeciwieństwa (Bestii, Szatana) i przywoływanie starożytnych bóstw, co sugeruje, że chrześcijański Bóg to tylko jeden z wielu, a nie absolut.
Podsumowując, Satanica przedstawia Szatana jako buntownika i niszczyciela porządku bożego, Boga jako wroga, którego trzeba profanować, zaś człowieka (tu: narratora utworów) jako tego, który dokonuje bluźnierczych rytuałów i otwiera się na ciemne moce. Moralność jest całkowicie spolaryzowana – dobrem jest bluźnierczy bunt, złem jest ślepa wiara – co wyrażone jest jeszcze w formie dosadnej, młodzieńczo gniewnej manifestacji. Późniejsze albumy rozwiną te idee w bardziej wysublimowanych kierunkach, ale fundament (totalny sprzeciw wobec chrześcijańskiej ortodoksji) został na Satanice ustanowiony.
Demigod (2004) – Człowiek jako Bóg, Apoteoza Buntu
Album Demigod przyniósł wyraźny rozwój liryczny i filozoficzny. Behemoth poszedł tu krok dalej niż czysty antychrystianizm – skupił się na wywyższeniu człowieka i eksploracji starożytnych mitów w kontrze do judeochrześcijańskiej narracji. Tytuł Demigod (pol. „półbóg”) już sugeruje główny motyw: człowiek mogący sięgnąć boskości. Rzeczywiście, w otwierającym utworze „Sculpting the Throne ov Seth” Nergal wysnuwa wizję, że każdy człowiek jest sam dla siebie bogiem – wprost głosi myśl o „ludziach jako bogach”, co można odczytać jako przytyk wobec katolickiej idei pokornej, grzesznej natury człowiekapopmatters.com. Jak zauważył recenzent PopMatters, „majestatyczny otwieracz ‘Sculpting the Throne ov Seth’ ma Nergala rozważającego, że wszyscy ludzie są bogami, być może w kontrze do wpływów Kościoła katolickiego w ich ojczyźnie”popmatters.com. Bunt przeciw Bogu przybiera tu formę przejęcia jego tronu przez człowieka. W tym kontekście Szatan staje się mniej osobnym bytem, a bardziej metaforą wewnętrznej boskości i mocy, którą ludzie mogą w sobie odkryć, gdy odrzucą religijne kajdany.
Teksty na Demigod są pełne odniesień do starożytnych bóstw i mitologii. Pojawia się np. egipski bóg Set (Seth) – tu uosobienie chaosu i morderca Ozyrysa, a więc buntownik przeciw boskiemu ładowi, z którym Nergal się identyfikuje, „rzeźbiąc tron Seta”. W utworze „XŪL” eksplorowane są wątki sumeryjskie, a utwór „The Reign ov Shemsu-Hor” zanurza się w mitologię egipskąpopmatters.compopmatters.com. Takie zabiegi służą pokazaniu, że źródła duchowości i moralności istniały na długo przed chrześcijaństwem – i często były bardziej brutalne, pogańskie, „prawdziwe” niż chrześcijańska moralność niewolników. Bóg chrześcijański zostaje tu zrelatywizowany: nie jest jedynym centrum wszechświata, skoro kiedyś czczono Seta, Baala, Tiamat czy innych bogów o przymiotach „diabelskich” z punktu widzenia Biblii.
Istotnym wątkiem jest też wpływ filozofii Aleistera Crowleya i okultystycznego systemu Thelemy. Behemoth już wcześniej (np. album Thelema.6 z 2000 r.) sygnalizował fascynację Crowleyem, ale na Demigod znajdziemy tego konkretny ślad w utworze „Conquer All”. Jego tekst jest inspirowany pismami Crowleya – brzmi niczym demoniczny manifest woli: „I am the pure flame that burns… I am infinite space / I am the most conquering One”popmatters.com. Ten utwór ma charakter niemal motywacyjny, tyle że w diabolicznym sensie – pompuje ego, głosi wszechmoc Ja, zgodnie z maksymą Crowleya „Do what thou wilt shall be the whole of the Law” (Czyń swoją wolę). Krytycy określili tekst Conquer All jako „interpretację Crowleya, brzmiącą jak demoniczna mowa motywacyjna”popmatters.com. W warstwie ideowej oznacza to, że dawne pojęcia dobra i zła zostają odrzucone na rzecz własnej woli i mocy jednostki – jest to zdecydowanie duch Nietzscheański (przekroczenie moralności niewolników, ustanowienie własnych wartości przez nadczłowieka). Człowiek-buntownik przeistacza się w pół-boga, nie potrzebuje zewnętrznego Boga – sam staje się Bogiem (Demigodem) poprzez poznanie i siłę woli.
Na Demigod Szatan nie pojawia się już tylko jako negatyw chrześcijaństwa, ale także jako iskra boskości w człowieku – patron apoteozy jednostki. Boga (Jahwe, Chrystusa) traktuje się tu albo z wrogością, albo z pobłażliwą obojętnością – jest to martwy bóg, którego era przemija, bo człowiek odkrywa własną boską naturę. Człowiek jawi się jako twórca, wojownik, zdobywca („the most conquering One”), który podważa tradycyjne dobro i zło. Co ważne, album wciąż brzmi agresywnie i bluźnierczo, ale pod spodem jest więcej refleksji. Sam Nergal przyznał, że na Demigod świadomie odsunęli na dalszy plan „całą szopkę z czczeniem diabła” na rzecz „bardziej prowokujących do myślenia tematów”, dając tekstom większą głębiępopmatters.com. Można powiedzieć, że Demigod to krok ku satanizmowi dojrzałemu: mniej dosłownego diabła, więcej Lucyfera jako metafory oświecenia i buntu intelektualnego.
The Apostasy (2007) – Wojna z Wiarą i „Śmierć Boga”
Tytuł The Apostasy (apostazja) od razu sugeruje radykalizm przekazu – oznacza wyrzeczenie się wiary. Rzeczywiście, ten album to bezpardonowy atak na religię monoteistyczną i dalsze zaostrzenie retoryki walki. Jeśli na Demigod człowiek ogłaszał własną boskość, to na The Apostasy idzie o strącenie starych bogów z piedestału siłą. Krytycy pisali wprost: „Nie wiem, czy Bóg istnieje, ale wiem, że Behemoth by Go zabił, gdyby Nietzsche już tego nie zrobił”theaquarian.com. Ten ironiczny komentarz z recenzji podkreśla, że Behemoth niejako dopełnia dzieła Nietzscheańskiej „śmierci Boga” – demaskuje i „uśmierca” autorytet Boga na płaszczyźnie kulturowej za pomocą ekstremalnej sztuki. Album jest logiczną kontynuacją agresji Demigod, ale jeszcze bardziej bezpośrednią: “The Apostasy” to jak wezwanie do świętokradczej rewolty.
Już otwarcie albumu jest uderzeniowe: po krótkim introle, utwór „Slaying The Prophets Ov Isa” wybucha niczym pocisktheaquarian.com. Tytuł mówi sam za siebie – „Zabijanie proroków Isa”. Isa to arabskie imię Jezusa, co sugeruje, że gniew zespołu wymierzony jest nie tylko w Kościół katolicki, ale w cały judeochrześcijański (a nawet islamski) system proroków i objawień. Behemoth stawia się w roli bluźniercy, który morduje świętości – to oczywiście metaforycznie, na poziomie tekstów, ale bardzo wymownie. W finale utworu pojawiają się nawet elementy chóralne, jak odnotowano w recenzjach, co dodaje patosu temu niszczycielskiemu przesłaniutheaquarian.com. Podobnie jawny jest utwór „Christgrinding Avenue” – już sama nazwa (dosł. „Aleja mieląca Chrystusa”) brzmi jak profanacja; w tekście Chrystus zostaje symbolicznie zmielony na proch podczas marszu wojennego (utwór ma rytm marsza i nawet sekcję dętą potęgującą bojowy klimattheaquarian.com). Bluźnierstwo osiąga tu apogeum: Jezus i jego wyznawcy są przedstawieni jako wrogowie podlegający eksterminacji w imię wolności.
Na The Apostasy Bóg (Jahwe/Chrystus) to już nie tylko odległy przeciwnik – to cel ataku, wróg numer jeden. Szatan natomiast nieraz pozostaje „między wierszami” – nie zawsze jest wywoływany z imienia, ale jest domyślnym duchem przewodnim rebelii. W utworze „Prometherion” zespół dokonuje ciekawej syntezy: tytuł łączy imię Prometeusza (tytana, który wykradł bogom ogień) ze słowem Therion (Bestia). Prometeusz w mitologii jest dobroczyńcą ludzkości, który zbuntował się przeciw bogom – motyw ten idealnie pasuje do lucyferycznej narracji (Lucyfer jako ten, który przynosi światło ludziom wbrew Bogu). Behemoth stawia Prometeusza obok apokaliptycznej Bestii, sugerując, że bunt przeciw bogu może być aktem oświecenia, a nie zła. Ten gnostycki podtekst (ognia wiedzy strzeże okrutny Bóg, a „zły” buntownik daje go ludziom) wpisuje się w redefinicję dobra i zła na albumie. Dobrem staje się tutaj akt apostazji, zerwania z Bogiem, nawet jeśli dokonany przemocą; złem zaś jest religia, która zniewala i ogłupia.
Warstwa muzyczna i tekstowa The Apostasy jest militarystyczna – utwory pędzą w furiackim tempie, tytuły wprost odwołują się do wojny (choćby „Kriegsphilosophie” – filozofia wojny). Można odnieść wrażenie, że album maluje obraz świętej wojny odwróconej: to nie krzyżowcy niosący krzyż, ale anty-krzyżowcy niosący odwrócony krucyfiks, którzy idą na bój. Jak podsumowuje recenzent The Aquarian, The Apostasy to krążek, po który sięgniemy jako pierwszy, gdy „wezwą nas na zbrojną walkę przeciw Kościołowi”theaquarian.com. Ta pół-żartobliwa uwaga celnie oddaje atmosferę płyty – rewolucyjny zapał, by obalić rządy religii.
W The Apostasy obraz człowieka to obraz wojownika, buntownika bez litości. W utworze „At The Left Hand Ov God” (Na lewicy Boga) podmiot liryczny widzi się symbolicznie po lewicy (czyli stronie potępionych) i nie szuka przebaczenia, lecz tryumfu nad Jahwe. Moralność zostaje całkowicie odwrócona: „oko za oko, ząb za ząb” – ta biblijna zasada sprawiedliwości starotestamentowej zostaje użyta jako nawoływanie do odwetu na wyznawcach (cytat “Spare no one / Show them no pity / Tooth for a tooth / Eye for an eye” pada w jednym z utworówcantaramusic.pl). Behemoth wskazuje, że okrucieństwo i fanatyzm nie są obce samej Biblii, więc zespół odpowiada tym samym, tylko wymierzonym przeciwko religii. Dobro nie jest już miłosierdziem – dobro to zniszczenie kłamstwa i słabości, nawet przemocą. Zło nie jest buntem – złem jest raczej utrzymywanie ludzi w niewoli „duchowego Guantanamo” (jak Nergal określa religijną opresję). Taki przekaz czyni The Apostasy jednym z najmocniejszych ideologicznie albumów Behemotha: to kulminacja bluźnierstwa jako broni w walce o wolność.
The Satanist (2014) – Satanista jako Wolny Duch (Sacrum Ciemności)
Wydanie albumu The Satanist było przełomowe, zarówno artystycznie, jak i ideowo. Po latach ekstremalnej ofensywy przeciw religii, Nergal – wzmocniony osobistymi przeżyciami (wygrana walka z białaczką, głośny proces o obrazę uczuć religijnych) – stworzył dzieło będące syntezą dotychczasowej filozofii, ale ujętą bardziej osobisto i symbolicznie. The Satanist nie jest już tylko atakiem na wiarę zewnętrzną; to również manifest wiary wewnętrznej – wiary w siebie, w wolność ducha, w potęgę sztuki i życia. Jak wskazuje sam tytuł, Behemoth jawnie utożsamia się z satanizmem, ale tym razem ukazuje jego głębszy, afirmatywny wymiar.
Nergal nazwał ten album „najbardziej szczerym i naturalnym” w dorobkuthequietus.com. Teksty wciąż „są bluźniercze i sataniczne, jak zawsze”thequietus.com, ale ton jest bardziej refleksyjny, mistyczny. Szatan zostaje tu wyniesiony do rangi swoistego sacrum wolności. W wywiadach promujących płytę Nergal mówił: „To bardzo radykalny tytuł. Wolność ma wiele twarzy; Szatan jest jedną z najbardziej niezrozumianych”decibelmagazine.com. Darski podkreślał, że dla niego The Satanist to celebracja wolnej woli i życia na własnych zasadach. Szatan jest tu Ojcem i Słońcem (jak w tytule utworu finałowego „O Father O Satan O Sun!”), czyli źródłem życia i światła, a nie wyłącznie ciemności. To bardzo lucyferyczne ujęcie – Lucyfer jako niosący światło, zbuntowany anioł staje się opiekunem oświecenia jednostki. W utworze „Ora Pro Nobis Lucifer” (łac. „Módl się za nami, Luciferze”) padają słowa, które są kwintesencją odwrócenia chrześcijaństwa na opak: band modli się do Szatana tak, jak katolicy modlą się do świętych (prosząc „ora pro nobis”). Lucyfer zostaje tu kanonizowany na świętego patrona wolnomyślicieli – to symboliczna prośba, by bunt i wolność prowadziły „wiernych” Behemotha.
Teksty The Satanist pełne są poetyckich obrazów śmierci, nocy, krwi, które splatają się z motywami odrodzenia, życia i światła. Nergal w The Quietus tłumaczył: „Cała koncepcja The Satanist polega na łączeniu tych przeciwstawnych wartości, które dla mnie się dopełniają i mogą współistnieć. […] Jeśli pytasz, czy czczę śmierć – dziś to dla mnie oczywiste, że tak, bo tak samo jak czczę śmierć, doceniam i celebruję życie, a jedno nie może istnieć bez drugiego”thequietus.com. To niezwykle ważne wyznanie: Satanista według Behemotha akceptuje mrok i światło równocześnie, rozumiejąc, że są to dwie strony tej samej monety. Ta myśl ma posmak gnostycki lub nawet jungowski (integracja „cienia”). Dobro i zło przestają być moralnymi etykietami – stają się dwoma komplementarnymi żywiołami. W utworze „Ben Sahar” (tytuł nawiązuje do „Syn Poranka”, a więc Lucyfera/Jutrzenki) padają wersy o gwieździe porannej przebijającej ciemność – symboliczne przedstawienie Lucyfera jako koniecznego kontrastu dla światłości dnia. Wreszcie w utworze zamykającym „O Father O Satan O Sun!” słyszymy uroczystą inwokację do Szatana-Słońca, która brzmi wręcz jak odwrócone credo. Ta pieśń ma charakter hymnu dziękczynnego: „O Szatanie, Ojcze, Słońce, dawco życia – przemawiaj przez moje usta, prowadź mój miecz” (parafrazując sens). Szatan zostaje utożsamiony z siłą życiową, z kreatywnością i wiedzą, a więc z tym, co dawniej przypisywano Bogu.
Pod kątem obrazu Boga – The Satanist raczej ignoruje chrześcijańskiego Boga, niż go atakuje wprost. Bóg pojawia się tu bardziej jako cień, relikt przeszłości, który został odrzucony. Np. tytuł utworu „In the Absence ov Light” (W nieobecności światła) może sugerować nieobecność boskiej łaski – ale to właśnie w ciemności bohater znajduje siebie samego. Znamienne, że na tej płycie Nergal momentami używa pierwszej osoby w sposób, który może też odnosić się do Boga – np. fraza „I am who I am” pojawia się niczym echo biblijnego „Jestem, który jestem” (słowa Jahwe z Księgi Wyjścia). Gdy The Satanist mówi „Jestem kto jestem”, to człowiek (Satanista) przywłaszcza sobie boską autonomię istnienia. To człowiek-artysta staje się kreatorem znaczeń i wartości. Człowiek na tej płycie jest buntownikiem, ale też poszukiwaczem prawdy i piękna w otchłani. Widać tu wizerunek artysty jako maga: Nergal własną krwią współtworzył okładkę albumu (wymieszał krew z farbą), co jest wymownym aktem – sztuka Behemotha to rytuał z życia i śmierci. Można powiedzieć, że The Satanist przynosi sakralizację buntownika: to, co dotąd było „złe” (Szatan, nienawiść do religii), zostaje przedstawione jako święte w nowym, osobistym kulcie wolności.
Moralność w The Satanist jest całkowicie przewartościowana w duchu Nietzscheańskim. Nie ma tu już potępienia Szatana – jest apoteoza Szatana. Nie ma moralności opartej na poczuciu winy; jest etyka opartej na poczuciu mocy i autentyczności. Nergal zdaje się mówić słuchaczowi: znajdź swoją własną drogę, bądź swoim własnym bogiem, przyjmij zarówno mrok, jak i światło w sobie. Tym samym album ten mocno akcentuje duchowość indywidualną. W miejsce religii zinstytucjonalizowanej (która tu jawi się jako martwa, niepotrzebna) pojawia się duchowość lucyferyczna – osobista relacja z archetypem buntownika/oświeciciela.
Reasumując, The Satanist przedstawia Szatana jako symbol wyzwolenia i pełni życia, Boga jako skostniały cień, którego miejsce zajął ludzki duch, człowieka jako twórcę i sakralnego buntownika, a dobro i zło jako jedność przeciwieństw, którą należy przekroczyć. To przejście od czystego bluźnierstwa do filozoficznej, niemal mistycznej formy satanizmu, gdzie bluźnierstwo staje się nową duchowością. Album został zresztą powszechnie doceniony za tę szczerość i głębię – wielu uznało go za magnum opus Behemotha, w którym udało się przekuć kontrowersję w spójny przekaz artystyczny.
Opvs Contra Natvram (2022) – Dojrzały Bunt Przeciw Światu (Kontra Wszystkiemu)
Najnowsze dzieło Behemotha, Opvs Contra Natvram, pokazuje, że zespół wciąż pozostaje wierny idei buntu, rozwijając ją w kontekście współczesnym. Łaciński tytuł oznacza „Dzieło przeciw naturze” lub bardziej swobodnie „Dzieło wbrew biegowi rzeczy”. Nergal wyjaśnił, że chodzi o pójście pod prąd, przeciw obecnym trendom i ograniczeniomninecircles.co. Album powstawał w niespokojnym okresie pandemii oraz narastających sporów kulturowych (np. tzw. „cancel culture”), co również wpłynęło na jego przekazcantaramusic.pl. Opvs Contra Natvram to w istocie manifest niezgody na jakiekolwiek siły tłamszące wolność – czy to religijne, czy społeczne.
Tematyka antyreligijna jest nadal obecna i mocna. Otwierający utwór „Post-God Nirvana” to jak rytualne intro, w którym pobrzmiewają chóralne zaśpiewy i plemienne bębny. Według recenzenta, tekst tego kawałka wyraża „życzeniowe myślenie o świecie bez religii i innych ograniczeń”cantaramusic.pl. Pojawia się tam kluczowa, surowo brzmiąca fraza łacińska: „Hoc Signo FerTote Lux” (błędna łacina, zapewne miało być ferte lux, czyli „To jest znak światła”), po której następuje już dosadna deklaracja: „We worship the Devil, we hail the Beast”cantaramusic.pl. Tak bezpośrednie wyznanie czci diabłu i Bestii na wstępie pokazuje, że Behemoth wciąż bez strachu podnosi sztandar Szatana – tym razem być może przeciw wszelkim „bogom” naszych czasów, nie tylko religijnym. W dalszej części albumu utwór „Malaria Vvlgata” atakuje fanatyzm jak zarazę – Nergal śpiewa o braku litości: „Spare no one/Show them no pity/Tooth for a tooth/Eye for an eye”, co według polskiej recenzji nie pozostawia wątpliwości, że to bezwzględny, brutalny hymn antyreligijnycantaramusic.pl. W podobnym tonie utrzymany jest „Off to War!” (pozostający w duchu poprzedniego albumu I Loved You at Your Darkest, ale i tu pasujący – z jednoznacznym tytułem „Na wojnę!”). Behemoth w 2022 r. nadal „wojuje” z religią zorganizowaną, jednak równocześnie rozszerza front walki.
Opvs Contra Natvram bierze na cel także hipokryzję społeczeństwa, masową moralność i zniewolenie umysłów przez popkulturę czy media. Nergal jawnie sprzeciwia się np. cenzurze obyczajowej i presji społecznej – stąd nawiązania do cancel culture jako nowej formy inkwizycji. W wywiadach mówił, że ta płyta to jego „wielkie fuck you dla destrukcyjnych skłonności kultury popularnej i mediów społecznościowych”ninecircles.co. O ile dawniej głównym „wrogiem” było chrześcijaństwo, o tyle dziś Behemoth widzi wrogów w każdym masowym systemie wartości, który tłumi niezależność jednostki – czy będzie to religia, czy oportunizm tłumu, polityczna poprawność, czy inne przejawy „owczego pędu”. Tytułowe „dzieło wbrew naturze” to zatem sztuka idąca wbrew aktualnemu „naturalnemu” porządkowi społeczno-kulturowemu. Można to też odczytać jako nawiązanie do idei „przewartościowania wszystkich wartości” (Nietzsche): to, co dziś uznawane za moralne/naturalne, należy poddać krytyce i odwróceniu, jeśli ogranicza wolność ducha.
W warstwie lirycznej album znów czerpie z symboli historycznych i mitologicznych, by podkreślić swoje przesłanie. Przykładowo utwór „Neo-Spartacus” przywołuje postać Spartakusa – przywódcy buntu niewolników przeciw Imperium Rzymskiemucantaramusic.pl. Spartakus jest tu jednoznacznym symbolem buntu. Jak zauważa recenzent, „przywołana w tekście postać Spartakusa symbolizuje oczywiście bunt”cantaramusic.pl. To ważne, bo Spartakus nie jest postacią satanistyczną ani mityczną – to bohater historyczny. Behemoth zdaje się tym samym mówić, że duch Szatana przejawia się we wszelkiej walce o wolność, niezależnie od kontekstu. Tak jak Spartakus walczył z tyranią starożytnego świata, tak Behemoth walczy z tyranią ideologiczną współczesności. W innym utworze, „The Deathless Sun”, pojawia się z kolei intrygujący motyw słońca. Refren brzmi: „I am nothing/Without him, nothing is/I am no one/It is he, Sol Divinvs, the deathless sun”cantaramusic.pl. Można to interpretować dwojako – być może ironicznie z perspektywy wyznawcy (np. „jestem niczym bez niego [Boga]… On jest nieśmiertelnym słońcem”, co byłoby szyderstwem z postawy niewolniczej czci), a może przeciwnie: to kontynuacja lucyferycznej metafory słońca jako prawdziwego Boga (gdzie Sol Divinus = Szatan-Słońce, nieśmiertelny bożek, którego narrator czci). Ta wieloznaczność ponownie miesza pojęcia dobra i zła. Słońce zwykle kojarzy się z Bogiem/Jezusem (np. „Słońce Sprawiedliwości”), ale Behemoth mógł je utożsamić z Lucyferem (niosącym światło). Być może przekaz jest taki: bez „niego” (Słońca/Szatana) nic nie ma – bunt i światło buntowników nadaje sens istnieniu. W każdym razie utwór ten ma charakter hymnodyczny, a jednocześnie przewrotny – jak wiele dokonań zespołu, zmusza do zadania pytania kto tu jest prawdziwym Bogiem?.
W Opvs Contra Natvram Szatan pozostaje figurą centralną, ale uosabia już nie tylko sprzeciw wobec religii, a sprzeciw wobec wszelkich ograniczeń narzucanych naturze ludzkiej przez społeczeństwo. Zespół nadal jawnie „czci” diabła (vide cytat „We worship the Devil, we hail the Beast”cantaramusic.pl), lecz jest to rozumiane jako hołd dla idei nieposkromionego buntu. Bóg – czy to w postaci Jahwe, czy ogólniej: każdy bożek mainstreamu – jest wrogiem. W świecie Post-God (po Bogu) ludzie muszą sami wykuć swoje przeznaczenie. Człowiek u Behemotha A.D. 2022 to wciąż buntownik (neo-Spartakus), a zarazem ktoś, kto musi uważać na nowe formy zniewolenia. Zespół niejako mówi: „bądźcie czujni, bo nowe kajdany przybierają inne formy niż kiedyś”. Dlatego ich sztuka ma prowokować i „podnosić brwi przechodniów” – jak pisze jedna recenzja, „nie byłoby to album Behemotha, gdyby nie wywoływał zdziwienia i nie był aktem sprawiedliwego buntu”ninecircles.co. Moralność na tym albumie nadal jest postrzegana przez pryzmat lucyferyczny: to, co główny nurt potępia, może być dumą (np. oskarżenia o „niemoralność” Behemoth przyjmuje jako komplement – dowód, że idą pod prąd). Dobro utożsamiane jest z wolnością, prawdą jednostki, a zło z zniewoleniem i konformizmem. Co istotne, Behemoth osiągnął tu pewien poziom dojrzałości przekazu – po latach skandali i procesów w Polsce, Nergal jest świadomy, że jego sztuka zawsze będzie „contra natvram” (przeciw naturze mas). I wydaje się, że w pełni tę rolę zaakceptował. W wywiadach mówił, że Opvs… to „najbardziej przemyślane i dojrzałe dzieło, jakie stworzyli – esencjonalnie Behemoth”ninecircles.co. Dojrzałość ta polega także na tym, że nie szok dla szoku jest celem, ale wierność własnej wizji, niezależnie od okoliczności.
Podsumowując, Opvs Contra Natvram przedstawia Szatana jako wiecznego buntownika obecnego w każdym akcie sprzeciwu wobec tyranii, „Boga” jako symbol wszelkich opresyjnych ideologii (czy to religijnych, czy świeckich), człowieka jako walczącego o wolność rebela, a dobro/zło w kategoriach buntu vs. niewola. To najnowsze wcielenie filozofii Behemotha pokazuje, że ich lucyferyczny ogień wciąż płonie, a przekaz ewoluował od czysto antykatolickiego do uniwersalnego manifestu niezależności.
Zakończenie
Prześledzenie twórczości Behemotha od końca lat 90. do dziś ujawnia spójną, choć rozwijającą się wizję świata. Szatan w ich muzyce przeszedł drogę od bycia bluźnierczym straszakiem religii (okres Satanica), poprzez symbol prometejski i libertyński (okres Demigod i The Apostasy), aż po uosobienie wolności duchowej i samoświadomości (The Satanist i dalsze). Bóg – zwłaszcza chrześcijański – najpierw był otwarcie atakowany i wyszydzany, by ostatecznie zostać odrzucony jako nieistotny w obliczu samoubóstwienia człowieka. Człowiek w tekstach Behemotha wyrasta z roli zbuntowanego sługi (krzyczącego przeciw niebu), do roli boskiego kreatora własnego losu i artysty życia. Z kolei pojęcia dobra i zła zostały przez zespół przewartościowane w duchu „odwrócenia wszystkich wartości” – to, co tradycyjne religie nazywają złem (Szatan, pycha, bunt, ciemność), Behemoth przedstawia jako niezbędne i często szlachetne (wolność, duma, niezależność, noc, która daje kontrast dniowi). Jednocześnie to, co uchodzi za dobro (uległość, pokora, dogmatyczna moralność), zespół ukazuje jako destrukcyjne dla rozwoju człowieka.
Filozofia Behemotha czerpie z wielu źródeł – od mitologii i okultyzmu, przez gnostycką herezję po Nietzscheańską myśl o nadczłowieku. Jednak w centrum stoi zawsze **idea wolności jednostki i buntu przeciw zniewoleniu duchowemu. Nergal i jego koledzy, choć stylizują się na „heretyków” i „apostatów”, w istocie kreują pozytywny (dla nich) wzorzec: „Satanista” jako ten, który myśli samodzielnie, przekracza granice i poznaje siebie samego bez lęku. Jak ujął to jeden z publicystów, Behemoth to w Polsce jakby „nieustraszony krytyk” zinstytucjonalizowanej religiiinthenameofheavymetal.pl – rola, której zespół pozostaje wierny, choć spotyka się to z wrogością ortodoksów. Mimo tej wrogości, przekaz Behemotha bywa zaskakująco zbieżny z poszukiwaniami tzw. kultury wysokiej – przykład poezji Micińskiego pokazuje, że fascynacja Szatanem jako metaforą nie jest wymysłem metalowców, ale szerszym zjawiskiem kulturowyminthenameofheavymetal.pl. Behemoth świadomie kontynuuje tę tradycję artystycznej kontestacji.
Na przestrzeni albumów widać też dojrzewanie zespołu: od młodzieńczej agresji i „krucjaty” przeciw Kościołowi, do bardziej złożonej refleksji nad naturą duchowości i wolności. Jednak sedno pozostaje niezmienne – bunt. Jak głosi tytuł jednego z ostatnich utworów: „Neo-Spartacus” – w każdym czasie potrzebny jest nowy Spartakus, by przeciwstawić się imperiom ciemnoty. Dla Behemotha tym nowym Spartakusem jest właśnie Satanista. Można podsumować, że w twórczości tego zespołu Szatan stał się alegorią człowieka wyzwolonego, Bóg symbolem skostniałego autorytetu, człowiek – istotą zdolną do boskości poprzez wolę i poznanie, a dobro i zło – biegunami, które artysta może dowolnie przełączać, by odkryć własną prawdę. Behemoth uczy (choć sam twierdzi, że „niczego nie naucza”newsweek.pl) jednego: Non Serviam – „Nie będę służył”. W tych dwóch słowach, przypisywanych buntowi Lucyfera, zawiera się zarówno początkowy skandaliczny przekaz Behemotha, jak i jego ostateczna filozofia życiowa – odwaga, by nie służyć żadnemu bogu ani panu poza własnym „Ja”.