Album Evangelion (2009) stanowi kolejny manifest artystyczny Behemotha, w którym zespół przewrotnie interpretuje pojęcie ewangelii (gr. εὐαγγέλιον – „dobra nowina”). Jak wyjaśniał wówczas na stronie, zapowiadając nową płytę Nergal – tytuł oznaczający oryginalnie szerzenie „słowa bożego” został użyty ironicznie i na zasadzie inwersji – „[…] gramy znaczeniami i symboliką. Chcemy pokazać naszą interpretację tego, czym naprawdę jest Evangelion”. Zamiast chrześcijańskiej dobrej nowiny otrzymujemy więc „ewangelię” buntu przeciw bogu, pełną filozoficznych odniesień, czy okultystycznej symboliki. Już okładka przedstawia Wielką Nierządnicę dosiadającą siedmiogłowej bestii, u stóp której leżą potłuczone tablice Dekalogu – jako wyraz opozycji przeciwko ideologii, czyniącej z faktu, że się urodziliśmy przymus szukania wybaczenia . Behemoth snuje tu własny wariant „Ewangelii”, czerpiąc inspiracje z Biblii, mitologii, satanizmu i myśli kilku filozofów (m.in. Stirnera, Nietzschego, Crowleya). Poniżej analiza warstwy lirycznej wszystkich utworów z Evangelion, z uwzględnieniem ich znaczeń, odniesień filozoficzno-religijnych, symboliki oraz głównych motywów przewodnich.
„Daimonos”
Otwarcie albumu, „Daimonos”, to rytualna inwokacja demonicznej mocy i manifest dionizyjskiego buntu. Tytuł nawiązuje do łacińsko-greckiego daimon (demona). Jest wezwanie kapłanów Chaldei, by oddali mu cześć i ewangelizowali „grzech pobłażania” („Evangelize / Prophets ov the boundless joy / Sanctify the sin ov indulgence”). Mamy tu odwrócenie chrześcijańskich wartości. W refrenie słyszymy pogańskie wyznanie wiary: „Czcimy słońce, czcimy księżyc”, a kult ten rozprzestrzenia się niczym szczury (negatywna metafora, być może wskazująca na podstępność i żarłoczność tego kultu). Pada również okrzyk „All hail slain and risen god! All hail Dionysus!” – co jednocześnie przywołuje mit umierającego i zmartwychwstałego boga (pasujący zarówno do Chrystusa, jak i do Dionizosa w misteriach) oraz oddaje cześć Dionizosowi, bachicznemu bóstwu ekstazy.
Liryka utworu wyraźnie czerpie z filozofii nietzscheańskiej i idei dionizyjskiej transgresji. Nergal przyznał, że już we wczesnych wersjach tego utworu czuł „przytłaczającego ducha Dionizosa; boga ekstatycznego chaosu, źródła czystej radości, sięgającej poza fałszywe granice dobra i zła”. To bezpośrednie nawiązanie do Nietzschego (który przeciwstawiał żywioł dionizyjski skostniałej moralności). Tekst afirmuje „przekraczanie granic” w imię prawdy – motto utworu to słowa Marcela Prousta: „Nigdy nie lękajmy się zajść zbyt daleko, gdyż poza tym leży prawda”. Filozoficznie „Daimonos” odzwierciedla zatem przekonanie, że poznanie i wolność leżą w przekroczeniu narzuconych norm.
Jeśli chodzi o symbolikę, Behemoth synkretyzuje tu wątki biblijne i pozabiblijne. Kapłani chaldejscy przywołują starożytną astrologiczną mądrość Babilonu, przeciwstawioną prorokom biblijnym. Pojawia się echo Biblii: „gwiazdy Boże” – w tekście wyznawcy demona są „wywyższeni ponad gwiazdy Boga”, co przywodzi na myśl bunt Lucyfera (w starożytnym Rzymie termin ten stosowany był do określenia Gwiazdy Porannej, czyli planety Wenus widocznej nad horyzontem przed wschodem Słońca. Słowo jest tłumaczeniem greckich eosphoros (εώσφορος) – „niosący świt” lub phosphoros (φώσφορος) – „niosący światło”. Lucyfer według Izajasza chciał wznieść swój tron ponad gwiazdy Boga). Również formuła „We worship the sun, we worship the moon” brzmi jak wyznanie archaicznego kultu Słońca i Księżyca, piętnowanego w Starym Testamencie – tutaj jednak przedstawionego pozytywnie. Kluczowym symbolem jest Dionizos – patron dzikiej orgii i ekstazy, którego obecność zapowiada triumf chaosu nad porządkiem („All hail Dionysus!”). W tekście wpleciono nawet cytat z Hymnu orfickiego do Dionizosa (w tłum. Thomasa Taylora) o „byku o wielu imionach, synu Gromu… którego miecze, krew i święty szał radują” – jest to bezpośrednie odwołanie do starożytnego misteriumlyricstranslate.com. „Daimonos” zapowiada więc, że nadchodzi epoka czystej, pierwotnej energii, nieskrępowanej żadną moralnością – swoista „dobra nowina” lucyferyczna, przeciwstawiona tej biblijnej.
„Shemhamforash”
Tytuł „Shemhamforash” odnosi się do kabalistycznej koncepcji Szem ha-Meforasz, czyli „wyraźnego imienia Boga”, mistycznego, 72-literowego imienia, uznawanego w żydowskiej tradycji kabalistycznej za niezwykle potężne. W tradycji satanistycznej Antoniego LaVeya słowo to również jest wykorzystywane. Tekst „Shemhamforash” to jakby psalm czarnej mszy, w którym podmiot (utożsamiany z Szatanem lub Antychrystem) wykrzykuje żądze krwawej zemsty: „Na mój rozkaz: niech krew niemowląt zaleje ulice Betlejem!” oraz „Na mój rozkaz: niech głowy Samarytan wybrukują mą drogę!”. Są to odwrócone obrazy biblijne – rzeź niewiniątek z Ewangelii Mateusza i wrogość Żydów wobec Samarytan – użyte tutaj, by zobrazować totalne zniszczenie świętych miejsc. Podmiot liryczny chełpi się paleniem „świętych ogrodów” i gaszeniem „światła nadziei”, przynosząc kres dni ludzkości.
Inspiracje i konteksty: Utwór otwiera cytat z Jeana Geneta: „Potrzebujemy nienawiści. Z niej rodzą się nasze idee”. To motto wskazuje, że destrukcyjna nienawiść jest tu traktowana jako siła twórcza – odwrócenie chrześcijańskiej idei miłości. Liryka czerpie z Apokalipsy i Starego Testamentu, ale odwraca ich semantykę. Przykładowo zwrot „Biada tobie!” i tytułowy okrzyk „Shemhamforash!!!” podkreślają ceremoniał bluźnierstwa. Podmiot określa wiernych Boga jako „niewolników martwych bogów” o „zgniłej etyce”, których wiara jest „nowotworem” toczącym ludzkość. Jego słowa przypominają manifest Lucyfera – anioła zagłady pragnącego zemsty. Można doszukać się tu echa filozofii Maxa Stirnera, który odrzucał wszelkie „świętości” narzucane jednostce – cienka linia między bytem a nicością, o której śpiewa Nergal („Cienka jest linia między czystym bytem a czystą nicością – moją jedyną towarzyszką”), przywodzi na myśl stirnerowski egoizm i nihilizm. Utwór jednak przede wszystkim bazuje na symbolice satanistycznej i apokaliptycznej.
Ważna jest tutaj symbolika okultystyczna: Sam tytuł „Shemhamforash” jest silnym symbolem okultystycznym. W rytuale czarnej mszy LaVeya pojawia się on jako rytualne „Amen” odwróconej modlitwy. Behemoth używa go tu jak zaklęcia rozpoczynającego orgię profanacji. Odwołanie do Betlejem (miejsce narodzin Jezusa) i rozkazu mordowania dzieci to bezpośrednie odwrócenie Bożego Narodzenia w krwawą ofiarę. Z kolei tytułowe wykrzyknienie jest też znane z rytuałów Aleistera Crowleya, co dodaje utworowi wymiar ceremonialny. Całość symbolizuje ostateczne zerwanie z moralnością: anioł zagłady depcze wszelkie świętości (stąd obrazy krwi, robaków i rozkładu religii). Utwór kończy się wrzaskiem „Shemhamforash!!!”, jakby pieczętując bluźnierczy manifest – to odpowiednik satanistycznego „amen”, deklaracja wojny z Bogiem.
„Ov Fire and the Void”
Znaczenie utworu: Trzeci utwór przynosi zmianę tonu – z czystej nienawiści przechodzimy do filozoficznej deklaracji autonomii Ja i kosmicznego chaosu. „Ov Fire and the Void” (Pisownia „Ov” zamiast „Of” to charakterystyczny styl Behemotha) jest hymnem indywidualizmu i boskości drzemiącej w jednostce. Podmiot przedstawia się niemal jako boska istota: „Ja, Słońce Człowieka, potomek gwiezdnej rasy” – w ten sposób ogłasza swą kosmiczną genealogię, jakby był nie synem Boga, lecz dzieckiem gwiazd. Mówi dalej: „Mój nimb upadł na ziemię, bym mógł przynieść światu równowagę” – co przywodzi na myśl upadłego anioła (halo spadłe z głowy świętego) z misją przywrócenia równowagi przez bunt. Określa siebie jako „syna zatracenia” (łac. filius perditionis, termin biblijny używany na Antychrysta lub Judasza) powstałego „z nicości do najwyższego Ja – do krańców wolności”. Utwór celebruje więc przemianę: z pustki ku pełni boskości we własnym wnętrzu.
Inspiracje filozoficzne: Nergal potwierdził, że tekst inspirowany jest filozofią Maxa Stirnera. Wprost zacytowano tu myśl Stirnera: „Nie obchodzi mnie ni boskie, ni ludzkie – tylko to, co moje własne… Nic nie jest dla mnie ponad mną samym!”metalkingdom.net. To esencja egoistycznej filozofii Stirnera głoszącej prymat Ja i jego unikalności nad wszelkimi abstrakcyjnymi ideami dobra, prawdy, Boga czy ludzkości. Podmiot liryczny wciela tę ideę: stawia siebie w centrum stworzenia, odrzucając sprawy boskie i ludzkie. Pojawia się też odwołanie do Heraklita: „Dzierżę pochodnię Heraklita, by wstrząsnąć ziemią i poruszyć słońca”. Heraklit uważał ogień za pierwotną zasadę świata – tutaj ogień rozumiany jest jako symbol przemiany i wiecznego chaosu, którym „Ja” włada, wprowadzając dynamiczną zmianę (wstrząsanie ziemią, poruszanie słońc). Inspiracje Nietzscheańskie również są wyraźne: podmiot opisuje się jako „boski ikonoklasta, wstrzykujący chaos w swe żyły”, co przypomina hasło „Twórczego zniszczenia” i przekraczania moralności („poza dobrem i złem”). Dionizyjski ton z wcześniejszych utworów powraca w afirmacji „radości brzasku i ekstazy zmierzchu”, jak gdyby życie miało być intensywnym tańcem między światłem a ciemnością.
Religie i mistyka: Utwór ma wydźwięk gnostycki i lucyferyczny. Podmiot jawi się jako niosący światło (Lucyfer dosłownie znaczy „niosący światło”) – wspomina, że „przyjął życie i ból, obejmując boga w człowieku”. Ta fraza sugeruje, że akceptując życie ze wszystkimi cierpieniami, człowiek może objawić w sobie wewnętrznego boga. To echo mistycznych doktryn głoszących, że boskość tkwi uśpiona w człowieku i budzi się poprzez doświadczenie. Pada także formuła „gdzie wielkie ponad, spotyka wielkie poniżej” – to nawiązanie do hermetycznej zasady „jak w górze, tak i na dole”, czyli zjednoczenia makrokosmosu i mikrokosmosu. Lirycznie utwór sugeruje, że buntownicze Ja łączy niebo i piekło w sobie, przekracza dualizmy. Te motywy mają korzenie w okultyzmie (magia ceremonialna uznaje człowieka za odbicie boga, mogącego połączyć oba światy) oraz w gnostycyzmie, gdzie odnajdujemy ideę boskiej iskry w człowieku.
Symbolika: Ogień i Pustka z tytułu symbolizują dwa bieguny: twórczą energię (ogień) i nicość (pustka). Bohater utworu twierdzi, że jest pulsującą esencją istnienia i naturalnym prawem („I, pulse ov existence, the law ov nature undenied”), co czyni go równym naturze i kosmosowi. Pochodnia Heraklita symbolizuje oświecenie przez płomień mądrości, zaś „roztrzaskane światło”, ku któremu podmiot kroczy w finale, może oznaczać iluminację osiągniętą poprzez rozbicie dotychczasowych iluzji. Całość przesłania „Ov Fire and the Void” można streścić jako apoteozę wolnego, boskiego Ja, które odrzuca wszystkie zewnętrzne narzucone prawa i jednoczy przeciwieństwa we własnej wolnej woli.
„Transmigrating Beyond Realms ov Amenti”
Znaczenie utworu: Czwarty utwór, do którego słowa napisał Krzysztof Azarewicz, jest najbardziej mistyczny na płycie. Tytuł oznacza „Transmigracja poza sfery Amenti” – Amenti w mitologii egipskiej to kraina zmarłych, zaświaty. Tekst opisuje podróż świadomości poza granice śmierci, w poszukiwaniu prawdy ukrytej za iluzjami życia. Podmiot liryczny mówi o nieposkromionej iskrze we własnym sercu: „Głęboko w sercu płonie nieujarzmiony płomień, nieskazitelny, czysty Ain Soph”. Ain Soph w kabale oznacza „Nieskończoność” – bezkresny aspekt Boga przed stworzeniem świata. Użycie tego terminu sugeruje, że w duszy człowieka tkwi boska, nieskończona iskra. Dalej czytamy: „Nasze prawo boskie: aspirować ku wszystkim horyzontom, szukać natury rzeczy, zagłębić się w sobie, by odnaleźć pierwotny oddech”. To brzmi jak wskazówka ezoteryczna – człowiek powinien szukać prawdy zarówno w świecie, jak i we własnym wnętrzu, by dotrzeć do praźródła życia (primal breath).
Utwór kontrastuje oświeconego poszukiwacza z masami ślepo wierzącymi w fałszywych bogów. Padają mocne słowa do wyznawców kłamstwa: „Niewolnicy martwych bogów, męczennicy fałszu – wasze życie to teraz śmierć”. Wyznawcy ci zostają symbolicznie powitani w Amenti – czyli już za życia są duchowo martwi i tkwią w grobowcu iluzji od „miliona lat”. Tekst sugeruje, że religie oparte na „pustych słowach” skazują dusze na stagnację (wieczny letarg w grobie konwencji), podczas gdy prawda leży poza tym, w czystej wibracji bytu.
Inspiracje filozoficzne i religijne: „Transmigrating…” pełen jest odniesień do ezoteryki i religii starożytnych. Odwołanie do kabalistycznego Ain Soph wskazuje na inspiracje mistyką żydowską. Pojawia się też termin „Nitya-samsarins” – to sanskryckie określenie istot uwikłanych w wieczny krąg samsary (niekończący się cykl narodzin i śmierci). Autor używa go zapewne w odniesieniu do tych „niewolników martwych bogów”, którzy krążą w błędnym kole iluzji. To z kolei wpływ filozofii wschodniej (buddyzmu/hinduizmu), podobnie jak ogólny ton utworu zachęcający do wyrwania się z pozorów świata. Można tu dostrzec echa poglądów Schopenhauera, który inspirował się buddyzmem – przekonanie, że świat doczesny jest marnością, a prawdziwą rzeczywistość odkrywa się przez zanegowanie złudzeń („postrzeżenie to poznanie, posiadanie to zaprzeczenie” brzmi jak filozoficzna maksyma o przywiązaniu do rzeczy jako zaprzeczeniu prawdy). Silne są też inspiracje gnostycyzmem: idea „martwych bogów” i „fałszywych męczenników” sugeruje potępienie demiurga i ślepych wyznawców fałszywego stworzyciela. Kulminacją jest okrzyk: „Jerusalem is falling! Yerushalaim nehereset!” – po angielsku i hebrajsku „Jerozolima upada / została zburzona”metalkingdom.net. To jawne nawiązanie do proroctw upadku świętego miasta (np. z Ewangelii i Józefa Flawiusza). W kontekście utworu symbolizuje to ostateczny krach starych religii (upadek judaizmu i chrześcijaństwa, których centrum symbolicznie stanowi Jerozolima). Ta wizja „zburzenia Jerozolimy” bliska jest gnostyckiemu pragnieniu obalenia panowania demiurga.
Symbolika okultystyczna: Utwór przesycony jest symbolami z różnych tradycji ezoterycznych: Egipska kraina Amenti i demon Am-Heh (postać z mitologii egipskiej, nazywana „pożeraczem milionów”) to odwołanie do Księgi Umarłych – „Am-Heh! Pożeraj ich serca!” woła podmiotmetalkingdom.net, niczym Sędzia z Duatu skazujący nieczystych na pożarcie serca (w mitologii egipskiej dusze niegodne były pożerane przez demona Ammit). W tekście to serca wyznawców fałszu mają być strawione, co oznacza unicestwienie ich duchowej istoty. Obraz „katakumb życia ukrytych w kryptach śmierci”, gdzie spoczywa „czysta wibracja”, to poetycki opis ezoteryczny: prawda (czysta wibracja, boska energia) jest ukryta głęboko pod warstwami iluzji (katakumby życia, grobowce śmierci). Żeby ją odnaleźć, trzeba zejść w głąb (transmigracja duszy poza Amenti). Okrzyk o upadku Jerozolimy dobitnie wieńczy symbolikę – to obraz apokalipsy starego porządku. Ogółem, „Transmigrating…” nawołuje do duchowej rewolucji: porzucenia „pustych słów” dogmatów i odnalezienia wewnętrznej nieskończoności (Ain Soph). To liryczny traktat okultysty, który wplótł tu kabałę, gnostycyzm, mitologię egipską i filozofię hinduską, tworząc syntezę mistycznego buntu przeciw „umarłym bogom”.
„He Who Breeds Pestilence”
Znaczenie utworu: W piątym utworze Nergal powraca do roli heretyckiego proroka, wygłaszającego czarną liturgię przeciwko Bogu. Tytuł „He Who Breeds Pestilence” oznacza „Ten, który rodzi zarazę” – można go rozumieć jako określenie Szatana rozsiewającego duchową „zarazę” buntu, lub samego Boga przedstawionego jako źródło plag (to ironiczne nawiązanie do biblijnego Boga zsyłającego plagi egipskie). Tekst jest stylizowany na anty-modlitwę i parodię chrześcijańskiego Credo. Rozpoczyna się od słów: „Zaszczep we mnie nasienie Ewy, dziedzictwo Kaina jest nieodwracalne”. Podmiot proklamuje więc, że nosi w sobie grzech pierworodny (nasienie Ewy) i znamię Kaina – czyli piętno zbrodniarza i buntownika, którego nie sposób zmazać. Oświadcza: „to moja negacja, moja odmowa” – wyraźnie odrzuca zbawienie i posłuszeństwo Bogu. W zamian woli pławić się w „wstrętnych umartwieniach”. W dalszych wersach kreśli obraz własnego upadku i kary: „Próbowali pozbawić mnie mojego zamiłowania do chaosu; wrzucili moje plugawie ciało w rzeki czyśćca”. Widzimy tu anioła wyrzuconego z nieba – być może Lucyfera – którego pragnienie chaosu (sprzeciw wobec Bożego porządku) sprowadziło na niego „oczyszczenie” przez męki czyśćcowe. Pada dramatyczna linia: „aborcja boga w moim trędowatym łonie”. To bardzo obrazowe określenie – jeśli podmiot ma „łono”, może symbolizować upadłego anioła żeńskiego (np. Lilith) albo uosobienie zepsutej natury. „Aborcja Boga” oznacza tu odrzucenie boskiego pierwiastka – zamiast być naczyniem Boga, postać ta wypluwa Go z siebie jako martwy płód. Staje się tym samym całkowicie anty-Boską istotą.
W drugiej części utworu następuje przemiana: podmiot, który cierpiał i został strącony, teraz sięga po władzę. Ogłasza: „Wzniosłem toast za spustoszenie, wzniosłem toast za waszą zagładę”. Wzywa „moich Ofitów” (Ophites – starożytna sekta gnostycka czcząca Węża z Edenu) i rozkazuje im dokonanie świętokradczego rytuału: „Spożywajcie ciało i krew – przyjmijcie komunię w najwyższym bezwstydzie! Odrzućcie dobrodziejstwa eucharystii”. To jawna parodia chrześcijańskiej mszy – czarna eucharystia, gdzie zamiast czcić ofiarę Chrystusa, wyznawcy mają zbezcześcić ten sakrament, kpiąc z idei zbawienia przez ciało i krew Pańską. Podmiot mówi dalej: „Gardźcie kłamstwem! Naostrzcie zmysły, patrzcie w bezkresny mrok. Nie opierajcie się promiennej światłości. Bądźcie jak komety przeszywające rozległe niebiosa, jak wygłodniałe wilki uwalniające serca”. Ta poetycka tyrada jest wezwaniem adeptów do osiągnięcia gnostycznego oświecenia przez ciemność: mają zarówno zanurzyć się w mroku (poznając ukryte tajemnice), jak i nie bać się „promiennego światła” (prawdy), mają stać się wolni i drapieżni (komety i wilki – symbol nieskrępowanej siły) i rozerwać kajdany zniewolonych serc. Utwór kończy się wzniosłym toastem „Pijmy za desolację, pijmy za śmierć Boga” oraz łacińską inwokacją: „O leo et o serpens, qui perditor perdes, sis valens nobiscum”. To znaczy: „O lwie i wężu, ty, niszczycielu, który zniszczysz (wszystko), bądź mocny wśród nas”. Jest to modlitwa do Bafometa (połączenie lwa i węża), będąca właściwie cytatem z gnostyckiej Mszy Aleistera Crowleya: „O Lion and O Serpent that destroy the destroyer, be mighty among us!” – tak kapłan Crowleya wzywa Bafometaen.wikipedia.org. Behemoth parafrazuje to w finale, pieczętując utwór okultystyczną pieczęcią.
Inspiracje filozoficzne i religijne: Tekst ten czerpie pełnymi garściami z chrześcijaństwa, by następnie wszystko odwrócić. Motto utworu to słowa cesarza Kaliguli: „Niech mnie nienawidzą, byleby się bali”metalkingdom.net – co już sugeruje tyraniczną postawę podmiotu (paradoksalnie, w dalszej części padają też słowa samego Jezusa z przypowieści: „Tych wrogów moich, którzy nie chcieli, bym panował, przywiedźcie tu i zabijcie na moich oczach”metalkingdom.net – surowy fragment z Łukasza 19:27). Zestawienie Kaliguli i Chrystusa pokazuje, że w oczach Behemotha biblijny Bóg/Chrystus nie różni się wiele od okrutnego tyrana. Podmiot utworu przyjmuje zatem rolę zbuntowanego poddanego, który odpowiada przemocą na przemoc władcy. Filozoficznie obecne są tu echa egzystencjalizmu (cytat z Sartre’a: „Bóg jest nieobecnością. Bóg jest samotnością człowieka”metalkingdom.net – sugeruje absurd istnienia Boga i osamotnienie człowieka). W warstwie buntu religijnego widać wpływy gnostyckie (pochwała węża, sekta Ofitów, nawiązanie do ukrytej wiedzy przeciw „kłamstwu” Kościoła) oraz thelemy Crowleya (wspomniana modlitwa do Lwa i Węża). Crowley jawnie obecny jest w łacińskiej parafrazie jego gnostycznej mszyen.wikipedia.org, jak i w pojawieniu się imienia Baphomet (pada w łacińskim wyznaniu wiary: „Et credo in serpentem… In nomen eius Baphomet” – „I wierzę w Węża… w imię jego, Bafometa”). Jest to oczywiste odwrócenie Składu Apostolskiego – zamiast „Wierzę w Boga Ojca”, mamy „Wierzę w Węża, tajemnicę tajemnic, w imię jego, Bafometa”. W ten sposób utwór przenosi nas na grunt rytuału satanistycznego i antychrześcijańskiej filozofii Crowleya („czyń swoją wolę”). Nawiązanie do Ofitów wskazuje z kolei na inspirację heretyckimi sektami wczesnego chrześcijaństwa, które czciły szatana jako dawcę poznania. Podmiot utworu przemawia chwilami jak arcykapłan tychże Ofitów.
Symbolika okultystyczna i religijna: „He Who Breeds Pestilence” to skarbnica symboli: Ewa i Kain symbolizują grzech pierworodny i pierwszą zbrodnię – podmiot dumnie je w sobie nosi, co oznacza wybór potępienia. „Anielska natura”, o której mowa, sugeruje upadłego anioła (Lucyfera lub Lilith), który brzydzi się „zgniłym krzyżem” (pojawia się w dalszej części tekstu jako „rotten rood” – zgniłe drzewo krzyża). Wspomnienie „formless fires of Amenti” (bezkształtnych ognisk Amenti) łączy utwór z poprzednim – to jakby ciąg dalszy wizji piekielnych płomieni zaświatów, lecz bohater stwierdza, że „to nic w porównaniu z niezgodą, którą noszę w sobie, i chaosem, który przynoszę”. Ogłasza się „archaniołem gniewu”, a „słowo nieświęte” nazywa swym mieczem – tu można widzieć aluzję do Apokalipsy, gdzie Chrystus-Logos ma miecz z ust (tu odwrócone: anty-Logos wypowiada bluźnierstwo jako miecz). Rozbudowana symbolika eucharystyczna (ciało i krew, komunia) zostaje sprofanowana: wyznawcy mają skosztować ciała i krwi nie w duchu ofiary Jezusa, ale w geście buntu – jak „ravening wolves” (wygłodniałe wilki) polujące na owce. Wzywanie „lwów i węży” to, jak wspomniano, kryptocytat z rytuału crowleyowskiego, gdzie lew i wąż symbolizują Bafometa (połączenie mocy i mądrości, także alchemiczną jedność przeciwieństw). W tradycji gnostyckiej lew i wąż to również symbole demiurga Jaldabaotha – tutaj jednak okrzyk „O Lwie i Wężu, który niszczysz Niszczyciela”sabazius.oto-usa.org sugeruje, że ta bestia ma zniszczyć samego Boga (niszczyciela świata). Można więc interpretować, że utwór przedstawia tryumf Lucyfera-Bafometa nad Jahwe. Podkreśla to fraza łacińska „Qui perditor perdes” – „który będąc niszczycielem, zniszczysz (tamtego)” – czyli „niszczyciel zniszczy Boga”. Reasumując, „He Who Breeds Pestilence” jest teatralnym, rytualnym utworem, w którym Behemoth obrazuje czarną mszę: od wyznania wiary w Węża, poprzez bluźnierczą komunię, aż po finalną inwokację do mocy piekielnych. Jego przesłanie to zerwanie z Bogiem i pełna akceptacja „zarazy” zła, która ma oczyścić duszę buntownika (stąd mowa o „oczyszczeniu serca” przez spopielenie zgniłego krzyża).
„The Seed ov I”
Znaczenie utworu: Szósty utwór ponownie napisany z udziałem Azarewicza zatytułowany jest „Nasienie Ja”. Tematycznie kontynuuje wątek lucyferycznej tożsamości, ale z nowym akcentem – pojawia się żeński archetyp boskości i seksualna symbolika. Tekst zdaje się przemawiać głosem Lucyfera tuż przed i po upadku. Rozpoczyna się od słów: „Ze szczytu najwyższej góry, tuż przed upadkiem – moim upadkiem dla Ciebie”. To brzmi jak słowa Lucyfera skierowane do Boga lub ludzkości: „Zanim spadłem z nieba, uczyniłem to z myślą o tobie”. Podmiot deklaruje: „Moim orężem jest cisza”. Cisza może symbolizować spokój przed burzą, albo sekretną podstępność buntu (Lucyfer upadł wskutek cichego zakwestionowania autorytetu). Następnie jednak oświadcza: „Ja, niosący światło, by spalić ten przeklęty Eden doszczętnie!”. To jawna deklaracja: Lucyfer („bringer of light”) chce zniszczyć Raj – nieść światło nie po to, by oświecić, ale by spopielić ogród Boga. Dalej następuje kontrast: „Oto powstaję z pierwotnej ciszy jako burza, co miażdży ponure brzegi Acheronu. Moim orężem jest przemoc”. Lucyfer przeszedł więc od ciszy do wrzawy – wstępuje z chaosu niczym burza, uderza w brzegi Acheronu (rzeki Hadesu), a jego bronią staje się jawna przemoc. Deklaruje: „Z błota ziemi – z powrotem do łona Babalon!”. To bardzo wymowny wers: upadły anioł, który uformowany został z niebiańskiego ognia, teraz skąpany jest w błocie ziemi (upodlony upadkiem), ale dąży do powrotu w łono Babalon. Babalon (pisownia przez 'a’) to pojęcie z okultyzmu Aleistera Crowleya – oznacza Świętą Nierządnicę, żeński pierwiastek boski, boginię Rozpusty i Mistyczną Matkę, utożsamianą właśnie z biblijną Nierządnicą Babilonu. „Łono Babalon” symbolizuje mistyczne źródło wszelkiego życia duchowego poprzez grzech i herezję. Lucyfer chce więc zanurzyć się z powrotem w tym łonie – metaforycznie: wrócić do matczynej ciemności, z której może się odrodzić silniejszy.
W kolejnych partiach utworu Lucyfer opisuje swoją moc: „Tonę w rzece smutku – Acheronie! Wzniosłem się ponad oczy Boga – Necromanteion!”. Nekromantejon to starożytna wyrocznia nekromantyczna (miejsce kontaktu z umarłymi, np. w Epirze nad rzeką Acheron). W tekstowej metaforze Lucyfer zanurza się w żalu (Acheron to „rzeka smutku”), ale też wznosi się ponad spojrzenie Boga, być może kryjąc się przed Nim w świecie umarłych (stąd Nekromantejon – miejsce niewidoczne dla Boga, bo Bóg żywych nie ma wstępu do krainy zmarłych). Następnie Lucyfer twierdzi: „Jam jest wyrocznią, jam jest łaską Boga, jam jest strumieniem smutku, jam jest gniewem z wysoka”. To czteroczłonowe wyliczenie pełne paradoksów: nazywa siebie łaską Boga i jednocześnie gniewem z wysoka. Lucyfer jawi się tu jako istota łącząca sprzeczności – może zsyła łaskę zbuntowanym (bo daje im wolność), a dla wiernych Boga jest niszczącym gniewem. Mówi dalej: „Z neptunicznego królestwa powstałem, Babilon wielką wysławiałem. Głosem ciszy wzywałem geniusze wysokości i głębin”. Neptuniczne królestwo sugeruje oceaniczny chaos (Neptun – bóg morza), być może Lucyfer wyłonił się z otchłani wód pierwotnych. Wychwalał „Babilon Wielki” (czyli boską Babalon) i „głosem ciszy” (czyli telepatycznie, magicznie) wezwał duchy niebios i piekieł (geniusze wysokości i głębin). Wygląda to na opis rytuału magicznego: Lucyfer dokonał inwokacji sił ze wszystkich stron, by się wzmocnić. „Zstąpiłem jako gniewny Mars, jako wulkaniczny bóg ognia” – utożsamia się z Marsem (bogiem wojny) i Vulcanem/Molochem (bogiem ognia ofiarnego). „Całość i ja jesteśmy jednym; w nieobecności światła stanę się nieskończony”. Tu docieramy do kluczowego wyznania: Lucyfer zjednoczył się z Totalnością (All), stał się jednym z Wszechświatem. Gdy zabraknie światła (Boga?), on stanie się nieskończony – czyli w ciemności (bez Boga) jego moc będzie nieograniczona. To jak zapowiedź, że gdy Bóg zostanie obalony, Lucyfer wypełni całą przestrzeń sobą.
Inspiracje i nawiązania: „The Seed ov I” jest silnie inspirowany systemem magicznym Aleistera Crowleya i mitologią lucyferyczną. Crowley pojawia się wprost poprzez koncept Babalon. W Liber AL vel Legis i innych pismach Crowley pisał o Babalon jako o żeńskim bóstwie, z którym mag powinien się zjednoczyć poprzez „spuszczenie się do jej kielicha”. Tutaj Lucyfer pragnie powrotu do jej łona – co jest bardzo podobną ideą mistycznej jedności z żeńskim aspektem boskości. Ponadto cała konstrukcja utworu (upadek anioła, który potem poprzez magię i zjednoczenie z Babalon odzyskuje moc i jednoczy się z „Całością”) przypomina rytuał Crowleyowski lub narrację okultystycznego dramatu. Inspiracje biblijne również są obecne: Eden, upadek (szczyt góry i upadek kojarzą się z prorokiem Izajaszem 14: „Jakże spadłeś z nieba, Lucyferze…”). Wzmianka o „przed upadkiem, moim upadkiem dla Ciebie” może być aluzją do lucyferycznej interpretacji, w której Lucyfer upada dla dobra ludzkości (jak Prometeusz) – poświęca się, by dać ludziom wolność poznania. Inspiracje mitologiczne to Mars/Ares (wojna) i wulkaniczny bóg ognia (można myśleć o rzymskim Wulkanie lub semickim Molochu, który przyjmował ofiary w ogniu – Lucyfer zstępuje niczym gniewny bożek żądający ofiary świata). Od strony filozoficznej utwór wyraża ideę apoteozy jednostki – Lucyfer mówi o staniu się nieskończonym i jedności z Totalnością, co brzmi jak skrajny panteizm połączony z solipsyzmem (to co wcześniej Spare wyraził: „Jestem Bogiem i wszystkie inne bogi są mną”). Tutaj Lucyfer poprzez bunt wchłania w siebie Całość. Być może to aluzja do Hegla czy Schellinga (absolut, który uświadamia sobie siebie w jednostce), ale bardziej bezpośrednio pasuje to do idei Crowleya, że każdy mag jest Wszechświatem i przez rytuał może to urzeczywistnić.
Symbolika i okultyzm: Symboli jest tu wiele, a prym wiedzie Babalon – żeńska personifikacja buntu religijnego. Określenie „łono Babalon” niesie skojarzenia zarazem seksualne (łono jako miejsce płodności, rozkoszy) i sakralne (łono bogini-matki). Lucyfer dążąc do tego łona może oznaczać zanurzenie w herezji i sakramentalnej rozpuście, by narodzić się na nowo jako dziecko Babalon (Crowley pisał o „dziecięciu Babalon”, które ma się narodzić – tu Lucyfer sam chce nim być). „Głos ciszy” to ciekawy oksymoron – w okultyzmie istnieje pojęcie „Głosu Ciszy” (tytuł utworu mistycznego Heleny Bławatskiej), oznaczające wewnętrzną intuicję, mowę ducha. Lucyfer używa go, by przywołać „geniusze wysokości i głębin” – czyli anioły i demony – wskazując, że posiadł pełnię władzy magicznej nad całym spektrum bytu. Symbol „Lwa i Węża” pojawia się tu ponownie (łac. leo et serpens w poprzednim utworze), a odwołanie do Acheronu i Nekromantejonu pogłębia atmosferę pogańskiego rytuału (Wyrocznia Nekromantejon to realne miejsce kultu zmarłych – symbol kontaktu z zaświatami). Lucyfer wykracza poza „oczy Boga” właśnie poprzez zejście w nekromantyczny podziemny świat, co jest symbolem ukrycia prawdy przed Jahwe i czerpania wiedzy z zakazanych źródeł (zmarli, duchy). W finale motyw „nieobecności światła” to wprost metafora bezbożności – w braku Boga (Światłości) Lucyfer staje się wszechmocny (Niosący Światło sam rozbłyska w ciemności jako nowy nieskończony byt). Tytułowe „Nasienie Ja” można rozumieć jako zalążek boskości w jednostce. Być może odnosi się to do lucyferycznego mitu, że Lucyfer zaszczepił w ludzkości nasienie buntu (rozum, wolną wolę). W kontekście utworu – Lucyfer poprzez upadek stał się zalążkiem nowego boskiego „Ja” (ego) w opozycji do Boga.
„Alas, Lord Is Upon Me”
Znaczenie utworu: Siódmy utwór (tytuł można przetłumaczyć: „Biada, Pan jest nade mną”) to krótka, lecz treściwa scena przedstawiająca konfrontację z Bogiem i triumf buntownika nad kolejnym upadającym imperium. Rozpoczyna się dramatycznym stwierdzeniem: „Oto płonę wraz z Rzymem… to nie ostatnie imperium, które runie”. Podmiot liryczny utożsamia się z płonącym Rzymem – można to rozumieć na dwa sposoby: albo jest uosobieniem upadającego Imperium (np. Kościoła rzymskiego), albo tak jak Rzymianie za Nerona stoi i patrzy na płomienie z pewną satysfakcją. Następnie mówi: „Byłem świadkiem wzlotu i upadku plemion Adonai i nie dostąpiłem chwały bożej”. „Plemiona Adonai” to biblijne plemiona Izraela, lud Boga – narrator widział ich historię, a „dostąpienie chwały bożej” to wyrażenie jak z Listu do Rzymian (3:23 mówi że wszyscy „pozbawieni są chwały Bożej”). On też jest tej chwały pozbawiony, jakby ironicznie stwierdzał, że nie udało mu się stać świętym w oczach Jahwe. Ale raczej dumnie to konstatuje – pozostaje poza łaską, na uboczu boskiego planu, obserwując jak kolejne imperia wiary upadają.
Potem następuje gwałtowny, bluźnierczy obraz: „Panie Zastępów, dziwko zbawienia, rozedrzyj niebiosa, rozchyl swe nogi, zwymiotuj na mą głowę wszystkie plagi i obrzydliwości znane człowiekowi”. Jest to apostrofa do Boga (Pan Zastępów to jedno z imion Jahwe) w formie obelgi i wyzwania. Bóg zostaje nazwany „dziwką zbawienia” – być może w sensie, że rozdaje łaskę byle komu za cenę upokorzenia, niczym prostytutka rozdająca swoją „łaskę”. To niesłychane połączenie świętości z wulgarnością ma na celu sprowokowanie Boga. Podmiot dosłownie nakazuje Bogu akt ekstatycznej destrukcji: rozdarcie niebios i „rozkroczenie się” (nad nim) oraz wylanie na niego wszelkich możliwych plag. To tak, jakby buntownik mówił: „No dalej, Boże, ukarz mnie wszystkimi swoimi karami – zniosę to”. Scena ta przypomina krzyki szaleńca/opętanego, który drwi z egzorcysty, prosząc o jeszcze więcej. Można też wyczytać tu analogię do Księgi Hioba, gdzie Hiob doświadczał plag, ale w przeciwieństwie do pokornego Hioba, bohater Behemotha żąda tych plag z wyzwiskami na ustach. Ten wers to prawdopodobnie kulminacja wyzwania rzuconego Bogu – buntownik stoi dumnie i chce udowodnić, że nawet jeśli Bóg na niego zwymiotuje cały swój gniew, on się nie ugnie.
Inspiracje i konteksty: Utwór czerpie z historii i Biblii, by pokazać powtarzający się cykl upadku władzy Boga. Płonący Rzym przywołuje zarówno Nerona (prześladowania chrześcijan), jak i upadek pogaństwa – tutaj jednak być może symbolizuje początek końca chrześcijaństwa, bo Rzym to także stolica Kościoła. Podmiot mówi, że to nie ostatnie imperium, które upada – sugerując, że chrześcijaństwo również upadnie (a może już upada, skoro „płonie Rzym”). Wspomnienie plemion Adonai to rzut oka na historię biblijną: Izrael też upadał (niewole etc.), Kościół rzymski kiedyś upadnie – wszystkie imperia wiary są nietrwałe. Inspiracją literacką jest tutaj przede wszystkim Biblia: tytułowe zdanie przypomina styl lamentacji Jeremiasza czy wołań proroków „Biada!” (np. „Biada, bo Pan jest blisko” – ale tu ironicznie „Biada, Pan nade mną”). Obelżywe zwroty do Boga nasuwają na myśl skrajne fragmenty psalmów lub księgi Hioba, w których cierpiący oskarżają Boga – lecz Behemoth idzie znacznie dalej, nazywając Boga „dziwką”. Ta metafora może być również nawiązaniem do Starego Testamentu, gdzie występna Jerozolima bywała nazywana nierządnicą – tutaj „whore of salvation” to jakby Matka Kościół przedstawiona jako nierządnica. Jest to też odwrócenie figury „Nierządnicy Babilonu” – tamtą Kościół nazywa dziwką, tu buntownik nazywa Kościół/Boga dziwką. W warstwie filozoficznej utwór afirmuje postawę prometejsko-buntowniczą: lepiej cierpieć wszelkie możliwe kary niż się ukorzyć. To ostatnie, skondensowane stadium buntu – bez lęku przed potępieniem.
Symbolika: Symbolika w tym utworze jest mniej rozbudowana, ale bardzo wymowna. Rzym symbolizuje władzę (świecką i duchową), Jerozolima wspomniana implicite poprzez „plemiona Adonai” symbolizuje religię objawioną. Obie te święte stolice narrator widział upadające lub płonące. Rozdarte niebiosa to obraz biblijny kojarzony z teofanią (objawieniem się Boga) – tutaj bohater szydzi, każąc Bogu „rozedrzeć niebo” tak, jakby Bóg miał zstąpić w gniewie. „Spread your legs” (rozewrzyj nogi) to wulgarne sprowadzenie boskości do fizyczności – Bóg potraktowany jako wszetecznica. Wymiotowanie plag jest przenicowaniem idei błogosławieństwa: zamiast deszczu łask z nieba leci wymiot plugastw. Plagi i obrzydliwości mogą odnosić się do biblijnych plag Egiptu i apokaliptycznych „obrzydliwości spustoszenia”. Innymi słowy, bohater chce, by Bóg spuścił na niego cały Armagedon. Można to też interpretować jako świadectwo, że on już doświadczył wszelkiego cierpienia, więc nic go nie złamie – stąd cyniczne pragnienie kolejnych kar, bo gorszych rzeczy już nie ma. Utwór kończy się prawdopodobnie tym apelem – nie słychać odpowiedzi Boga (co symbolizuje milczenie Boga wobec tak skrajnej prowokacji). W ten sposób rebeliancki podmiot liryczny niejako wygrywa moralnie – skoro nawet Wszechmocny nie reaguje lub nie potrafi go złamać, buntownik pozostaje niezłomny w swej negacji. „Alas, Lord Is Upon Me” jest zatem krótką, lecz intensywną eksplozją bluźnierczej odwagi, która pokazuje buntownika niemającego już nic do stracenia, śmiejącego się Bogu w twarz.
„Defiling Morality ov Black God”
Znaczenie utworu: Ósmy utwór, ponownie autorstwa Nergala i Azarewicza, to kulminacja ideologiczna albumu – swoiste credo deifikacji Ja i ostatecznego zbeszczeszczenia boskiej moralności. Tytuł „Defiling Morality ov Black God” oznacza „Plugawienie moralności czarnego boga”. Black God można rozumieć jako mroczny bóg – tu zapewne chodzi o judeochrześcijańskiego Boga, którego Behemoth określa jako „ślepego” lub „czarnego”, czyli fałszywego. Utwór rozpoczyna mistyczna inwokacja: „Udziel mi bluźnierczego pocałunku, o Izydo, matko wszystkich. Twe usta niby morfina drażnią me drzemiące serce. Uwolnij mnie! Ten kosmos jest zbyt ciasny”. Jest to modlitwa do Izydy, staroegipskiej bogini-matki. Podmiot pragnie profanacji sacrum (bluźnierczy pocałunek od bogini) – czyli doświadczenia boskości na własnych, nieświętych warunkach. Porównanie ust Izydy do morfiny sugeruje, że boskość daje upojenie i znieczulenie od bólu świata. „Drzemiące serce” bohatera ma zostać pobudzone przez ten narkotyczny pocałunek – innymi słowy, chce przebudzenia duchowego poprzez kontakt z pogańską boginią. Woła: „Uwolnij mnie! Ten wszechświat jest zbyt mały”. Czuje się skrępowany prawami obecnego kosmosu (prawdopodobnie prawami narzuconymi przez Boga moralności) i pragnie wyzwolenia w nieskończoność. „Zejdź na ziemię, ewangelizuj!” – prosi Izydę, by zstąpiła i głosiła nową „ewangelię”. Jest to odwrócenie motywu Marii (Izyda bywa synkretycznie łączona z Matką Boską) – tu pogańska bogini ma głosić dobrą nowinę, zapewne nowinę o panowaniu buntownika.
W dalszej części utworu podmiot woła do „porywającej muzy”, by uprowadziła jego ducha i pogrzebała jego wolę w bezmiarze niedostępnym ludzkiemu rozumowi. Chce całkowicie zatracić ludzką wolę w niezmierzonym „poza”, oddać się natchnieniu (muza = demoniczna inspiracja). Błaga, by „zstąpiła na ziemię i poświęciła jego mechanizmy życia” – czyli by uświęciła jego ciało i duszę nową, profaniczną sakrą. Widać tu pragnienie transcendencji poprzez opanowanie przez wyższą, pozaludzką siłę (muza, bogini).
Potem następuje dumny okrzyk triumfu: „A zatem intonuję ten triumf potęgi, depcząc królestwa sumienia. Ja, archanioł gniewu, jednym słowem – tym nieświętym mieczem – zwyciężyłem każdy obraz boga”. Podmiot ogłasza, że mocą bluźnierstwa zniszczył wszystkie bożki. „Królestwa sumienia” to metafora moralności – deptać je znaczy zniszczyć narzucony kodeks etyczny. Siebie nazywa archaniołem gniewu (ponownie, upodabnia się do anielskiej istoty, ale służącej gniewowi, nie miłości) i stwierdza, że jednym słowem (być może imieniem mocy magicznej) obalił każdy „obraz boga” – czyli każdą idolatrię, każdy koncept Boga. To realizacja tego, co wcześniej zapowiadał Spare i Stirner – wszystkie cudze bogi są martwe, pozostaje tylko on sam.
W ostatniej części utworu przepełnia go poczucie własnej chwały: „Przybywam w blasku i złotej chwale, szukając trofeów wojny i świętych łupów, by oczyścić to moje serce, by odrzucić spróchniały krzyż, zbezcześcić moralność ślepego boga”. Widzimy triumfującego zdobywcę wracającego z wojny religijnej: trofea i święte łupy to prawdopodobnie symbole pokonanej wiary (np. relikwie, które zniszczy). Chce oczyścić swoje serce – ale nie poprzez pokutę, lecz poprzez zniszczenie krzyża (nazywa go „rotten rood”, zgniły drzewiec). „Defile morality of the blind god” – „zbezcześcić moralność ślepego boga” – to cel ostateczny: skazić, unurzać w brudzie to, co dla Boga jest święte (jego zasady dobra i zła). W finale pada raz jeszcze tytułowe zdanie, jak mantra: „Defiling morality ov Black God” – rozbrzmiewa jako podsumowanie dzieła: moralność Boga jest podeptana i unurzana w brudzie.
Inspiracje filozoficzne: Utwór ten jest niemal manifestem self-deifikacji (ubóstwienia siebie) i czerpie z idei okultysty Austina Osmana Spare’a. Na początku pojawia się dosłowny cytat z jego pism: „I am God, and all other gods are my imagery… I gave birth to myself… nothing exists except through me…” – „Jam jest Bogiem, a wszelkie inne bogi są moimi wyobrażeniami. Sam się zrodziłem… nic nie istnieje inaczej niż przeze mnie…”metalkingdom.net. To credo Spare’a, które streszcza jego filozofię Zos – absolutnego jaźni, tworzącej własne bogi i rzeczywistośćazquotes.com. Tekst Behemotha rozwija właśnie tę myśl: bohater dzięki zjednoczeniu z siłami (Izydą, Muzą) staje się jedynym Bogiem, depcąc stare bóstwa. Inspiracje Crowleyowskie również są obecne: Babalon pojawiła się w poprzednim utworze, tutaj co prawda nie ma wprost imienia Crowleya, ale sam akt „zbezczeszczenia moralności” przypomina crowleyowskie odrzucenie „starej formy” i przekroczenie zasad wykonywaniem Woli. Crowley powiadał: „Nie ma prawa ponad Czyń swoją Wolę” – tu bohater przekracza prawo moralne Boga w imię swojej woli bycia bogiem. Ponadto obecność Izydy i generalnie bogiń wskazuje na inspirację okultyzmem modernistycznym (Izyda czczona w hermetyzmie i przez np. gnostyków jako boska matka). Filozoficznie utwór wyraża skrajną formę solipsyzmu i panteizmu – “to ja jestem Bogiem, reszta to moje emanacje” (Spare), “jestem All-in-One” (Crowley). Można też dostrzec echa Fryderyka Nietzschego: zapowiedź „przewartościowania wszelkich wartości” – bohater plugawi moralność Boga ustanawiając własną. To ostateczne «odwrócenie tabeli wartości» (gdzie święte staje się plugastwem, a to co plugwe – np. bluźnierczy pocałunek Izydy – staje się świętym sakramentem dla bohatera).
Nawiązania kulturowe i religijne: Izyda – staroegipska bogini magii i macierzyństwa – reprezentuje tu pradawną mądrość i naturę (w mitach zebrała poćwiartowanego Ozyrysa i wskrzesiła go – tu może symbolizować integrację rozszarpanego „ja” bohatera). Muza – odniesienie do greckich muz natchnienia – nadaje utworowi ton poetycki: to tak jakby sam Azarewicz/Nergal wprowadzili swoją Muzę do tekstu, prosząc ją o natchnienie do bluźnierczego dzieła. Depczenie królestw sumienia i odrzucenie krzyża to silne motywy antychrześcijańskie, znane z tradycji black metalowej (np. fraza „trampling the cross” pojawia się u wielu zespołów). Ślepy bóg to termin z kręgu gnostyckiego – Gnostycy nazywali demiurga (Jehowę) ślepym lub głupim bogiem (Saklas, Samael). Tu bohater określa Jahwe jako „ślepego” i „czarnego” – czyli ciemnego ignoranta. Można to też odczytać jako jawne nazwanie Boga złem (w paradoksalnym odwróceniu ról). Warto zauważyć, że tekst nie mówi „defiling morality of the black god”, tylko „of black god” – jakby Black God było imieniem własnym. W kulturze słowiańskiej istnieje pojęcie „Czarnobóg” – bóstwa zła – ale raczej Behemoth nie odnosi się do tego wprost, choć grają z tą koncepcją, że Bóg chrześcijan jest czarnym bogiem (złym).
Symbolika: Izyda – symbol boskiej kobiecości i magii; morfina – symbol uzależniającej boskości (kontakt z boginią jest jak narkotyk dający zapomnienie i ekstazę). Kosmos zbyt mały – symbol ograniczeń ludzkiej egzystencji; prośba o ich przekroczenie jest jak chęć wyjścia poza koło karmy lub uwięzienie w ciele. Ewangelizuj – ironiczne użycie chrześcijańskiego terminu w odniesieniu do pogańskiej bogini, co podkreśla misję odwrócenia ról (to pogaństwo ma głosić nowinę zamiast Kościoła). Królestwa sumienia – metafora wszelkich religii opartej na poczuciu winy i moralności; ich zdeptanie oznacza amoralizm. Jedno słowo, nieświęty miecz – może chodzić o imię własne buntownika (być może Jestem Bogiem – takie stwierdzenie obala inne bogi). Złota chwała – atrybut, który zwykle przynależy Chrystusowi powracającemu w chwale; bohater przywłaszcza go sobie, przedstawiając się niczym nowy Mesjasz, tyle że pełen pychy. Trofea wojenne, święte łupy – mogą to być np. zagrabione krucyfiksy, zburzone ołtarze itp. Oczyszczenie serca – ironicznie dokonane przez profanację (wyrzucenie krzyża z serca i zniszczenie go). W ten sposób serce bohatera ma zostać oczyszczone ze „zgniłego” wpływu moralności. I wreszcie „moralność ślepego boga” – to bardzo pojemne pojęcie obejmujące kodeks chrześcijański, który według bohatera jest ślepy (nie widzi prawdziwej natury człowieka). Zbezcześcić moralność oznacza nie tylko ją odrzucić, ale czynnie sprofanować, tzn. czynić zło, które ta moralność piętnuje, jako akt sakralny buntu.
„Defiling Morality ov Black God” przedstawia zatem ostateczne zwycięstwo heretyka nad starym porządkiem: bohater stał się bogiem dla samego siebie (dzięki inspiracji pogańskiej bogini) i ruszył na krucjatę przeciw moralności Jahwe, niszcząc symbole wiary i triumfując w świetności własnej mocy.
„Lucifer”
Znaczenie utworu: Album wieńczy utwór „Lucifer”, będący adaptacją wiersza Tadeusza Micińskiego (1873–1918) – polskiego poety modernistycznego, okultysty i „czciciela tajemnic” okresu Młodej Polski. Nergal wykorzystał pierwszą część poematu „Lucifer” z 1902 roku, deklamując go w języku polskim na tle monumentalnej muzyki. Ten utwór stanowi poetyckie podsumowanie idei albumu, ukazując Lucyfera nie jako jednowymiarowe zło, lecz jako złożoną, tragiczną postać – upadłego anioła kontemplującego swój los. Wiersz Micińskiego przedstawia Lucyfera mówiącego w pierwszej osobie: jest on „ciemnym płomieniem bożym wśród wichrów, lecącym z jękiem w dal jak głuchy dzwon północy”. Obrazy poetyckie malują sprzeczności jego natury: „Jestem królem komet – a duch we mnie wije się jak pył pustyni w ulotną piramidę. Jestem piorunem burz – a cichszy od grobowca, w mogiłach mych kryję trupiość i ohydę”inthenameofheavymetal.plinthenameofheavymetal.pl. Lucyfer Micińskiego raz jawi się jako potężny i kosmiczny (władca komet, piorun burzy, otchłań tęczy), a za chwilę jako przygnębiony i stłamszony (płakałby nad sobą jak wiatr nad zwiędłymi trzcinami, niesie nudę i żałobę jak kondukt). W kulminacji utworu Lucyfer mówi: „A słońce – mój wróg słońce! – wschodzi, wielbiąc Boga”inthenameofheavymetal.pl. To najbardziej przejmująca linia: Lucyfer, uosobienie Nocy, czuje się zraniony każdym świtem, bo każde wschodzące słońce czci Boga i rozprasza ukochany mrok Lucyfera.
W interpretacji Behemotha i Micińskiego Lucyfer to zbuntowany inteligent, „piękny upadły anioł” świadom swego napiętnowania. Wie, że ten świat nie jest jego – bywa tu tylko jak błysk wulkanu, a częściej kryje się w błocie nizininthenameofheavymetal.pl. Jest rozdarty między pychą a rozpaczą: „Z jednej strony potężny władca ciemności, z drugiej gotów zapłakać nad sobą”inthenameofheavymetal.pl. To czyni go postacią tragiczną i fascynującą – czytelnik może odczuć wręcz pewną sympatię dla „Księcia Ciemności”, ukazanego w tak ludzkim świetleinthenameofheavymetal.pl. Miciński (a za nim Nergal) nie przedstawia Szatana wprost jako pozytywnego bohatera, ale nadaje mu głębię psychologiczną: Lucyfer cierpi z powodu swojego wyobcowania i piętna zła, jakie nosi.
Inspiracje i nawiązania: Wiersz Micińskiego powstał w kręgu idei modernistyczno-okultystycznych pocz. XX wieku. Sam Miciński interesował się gnozą, okultyzmem i satanizmem – twierdził wręcz, że świat stworzył nie Bóg, lecz Szatan, chcąc wykreować karykaturę nieba, a Chrystus, Lucyfer i Feniks to trzy imiona tej samej istotyinthenameofheavymetal.pl. Widać tu wyraźnie inspirację gnostycką: Lucyfer-Miciński to nie antagonista Chrystusa, lecz jego ukryte alter ego, emanacja tej samej boskiej istoty buntującej się przeciw niebu. Takie synkretyczne myślenie (Chrystus = Lucyfer = Feniks) pojawia się w ezoteryce, sugerując cykliczną przemianę i odrodzenie z upadku (Feniks jako symbol zmartwychwstania). Nergal, wybierając utwór Micińskiego, niejako zgadza się z tą perspektywą ukazania Lucyfera. Możemy dostrzec wpływy romantyzmu (Lucyfer przypomina zbuntowanych bohaterów Byrona czy „Prometheę” Norwida) oraz Schopenhauera (poczucie bezsensu i cierpienia istnienia – Lucyfer cierpi, bo świat jest dla niego jałowy). Jednak przede wszystkim jest to poezja modernistyczna: nastrojowa, pełna ekspresjonistycznych metafor kosmicznych, które Miciński czerpał z ówczesnej fascynacji nauką i mistycyzmem.
Symbolika: Cały utwór jest jednym wielkim symbolicznym obrazem Lucyfera. Noc, wicher, dzwon północy, mrok gór, błysk wulkanów, otchłań tęczy, komety, burze, grobowce, cisza – te symbole malują pejzaż jego duszy. Kometa i wulkan to symbole niszczycielskiej, ale i pięknej siły przyrody – Lucyfer jest jak kometa przemierzająca obce przestrzenie lub erupcja wulkanu rozjaśniająca noc. Piramida z pustynnego pyłu – być może symbolizuje jego próżne dążenie do boskości (piramida jako grobowiec królów – on usiłuje wznieść się z pyłu, ale to tylko chwilowa forma, którą zdmuchuje wiatr). Tęcza – biblijnie symbol przymierza z Bogiem – u Micińskiego staje się „otchłanią tęcz”, co brzmi paradoksalnie, jakby barwy nadziei prowadziły Lucyfera w przepaść. Słońce jest jednoznacznym symbolem Boga (światłość boża), a Lucyfer nazywa je wrogiem, bo każde świtanie to dla niego przypomnienie porażki – światło dnia niweczy jego nocne królestwo. Feniks wspomniany w poglądach Micińskiego symbolizuje odrodzenie – i faktycznie Lucyfer w utworze zdaje się wciąż trwać poprzez cykle nocy i dni, niczym feniks, który ginie o świcie i odradza się po zmierzchu. Muzycznie i lirycznie utwór ma charakter inwokacji – Nergal recytuje poemat niczym zaklęcie, a w teledysku do „Lucifer” pojawia się postać młodej kobiety (granej przez Magdalenę Frąckowiak) personifikującej Lucyfera. To ponownie żeński aspekt – Lucyfer ukazany jako androgyniczny anioł lub wręcz lucyferyczna Wenus (Jutrzenka). W tradycji biblijnej Lucyfer to też Gwiazda Poranna (łac. Lucyfer to nazwa planety Wenus, pojawiającej się tuż przed świtem). Symbolicznie więc „Lucifer” Micińskiego/Behemotha spina klamrą cały album: po wszystkich aktach buntu słyszymy głos samego Lucyfera – nie triumfującego, lecz refleksyjnego, niemal żałującego. To pozostawia słuchacza z poczuciem, że buntownik (Lucyfer czy człowiek) mimo zwycięstw nadal niesie brzemię samotności i klątwy. W ten sposób album kończy się akcentem tragicznym i pięknym zarazem, zmuszając do pewnej empatii wobec upadłego anioła.
Główne motywy i przesłanie albumu
Evangelion jako całość przedstawia alternatywną ewangelię – opowieść o buncie Lucyfera i człowieka przeciw tyranii Boga, splecioną z szeregu mitów, filozofii i symboli kulturowych. Głównym motywem jest oczywiście bunt religijny: album to konsekwentna kontrofensywa wobec chrześcijaństwa. Niemal każdy utwór zawiera bluźnierstwa, odwraca biblijne obrazy (Eden spalony, Betlejem zalane krwią, Jerozolima upada, krzyż spróchniały), przywołuje symbole Apokalipsy (Wielka Nierządnica Babilonu na okładce, Lew i Wąż z gnostyckiej mszy). Behemoth nie czyni tego jednak dla samego szoku – za tą obrazoburczością stoi wyraźna filozofia wyzwolenia jednostki. Drugim przewodnim wątkiem jest bowiem autodeifikacja, czyli uczynienie siebie Bogiem. Teksty wprost głoszą credo: „Nic nie jest ponad mną samym” (Stirner), „Jam jest Bogiem, a inni bogowie to tylko moje twory” (Spare)azquotes.com. To przeświadczenie łączy utwory – bohater liryczny (czy to w formie Lucyfera, czy zbuntowanego człowieka) stopniowo odrzuca wszelkie zewnętrzne autorytety i staje się sam dla siebie prawodawcą. W praktyce oznacza to odrzucenie moralności judeochrześcijańskiej (nihilizm moralny) i zastąpienie jej wolą własną (czynienie własnej woli, crowleyowska Thelema). Stąd tyle odniesień do Crowleya (Babalon, Baphomet, Gnostic Mass) i do hedonistycznego satanizmu (pochwała „grzechu”, Dionizos, Shemhamforash, czarna msza Ofitów).
Album czerpie z wielu filozofii, ale splecione są one spójnie: gnostycyzm (świat stworzony przez złego boga, a wąż jako wybawca – obecne w „Shemhamforash” i „He Who Breeds Pestilence”), okultyzm zachodni (kabala Ain Soph, hermetyzm „as above so below” w „Ov Fire…”, Crowleyowska magia w kilku utworach), mitologie pogańskie (Egipt – Izyda, Ammit; Mezopotamia – Chaldejczycy; Grecja – Dionizos, Acheron; Rzym – Mars; nordycka analogia do Fenrira-wilka itp.), literatura modernistyczna (Miciński), a także tradycja romantycznego satanizmu (buntowniczy Lucyfer podobny do Miltonowskiego i Byronowskiego bohatera). Filozoficznie widoczne są echa Nietzschego (dewaluacja „prawa moralnego” i triumf dionizyjskiej woli mocyen.wikipedia.org), Stirnera (skrajny indywidualizm: „nic poza mną się nie liczy”metalkingdom.net), miejscami Schopenhauera (nihilistyczne tony, odwołania do Wschodu i motyw wszechobecnego cierpienia), a praktycznie w całym albumie – duch Antona LaVeya i satanizmu ateistycznego (celebracja „grzechu”, bluźnierstwo dla emancypacji jednostki, odwrócone rytuałychurchofsatan.com).
Główne przesłanie Evangelion można zatem ująć jako: „Bądź swoim własnym bogiem – zniszcz starego Boga i jego prawo w sobie”. To „dobra nowina”, którą Behemoth przekazuje słuchaczom w perwersyjnej formie antykazań i anty-psalmów. Nergal stawia tezę, że prawdziwe Evangelion polega na wyzwoleniu się od Jahwe i chrześcijańskiej moralności, nawet za cenę potępienia. Album ukazuje tę drogę stopniowo: od dzikiej czci pogańskich instynktów („Daimonos”), przez brutalną negację chrześcijaństwa („Shemhamforash”), odkrycie boskości w sobie („Ov Fire and the Void”), mistyczne poznanie i odrzucenie kłamstwa („Amenti”), rytualne ustanowienie własnego kultu (bluźniercze credo w „He Who Breeds Pestilence” i „The Seed ov I”), konfrontację z Bogiem („Alas, Lord Is Upon Me”), aż po finalną refleksję Lucyfera („Lucifer”). Ostatni utwór dodaje przesłaniu głębi – przypomina, że bunt i wolność wiążą się z samotnością i piętnem. Lucyfer jest wolny i potężny, lecz niesie brzemię tragizmu. Tym samym Behemoth ukazuje bunt nie jako łatwą zabawę, lecz jako drogę heroicznego cierpienia, przeznaczoną dla nielicznych odważnych duchów.
W warstwie symbolicznej album spaja postać Lucyfera – jawnie obecna na początku (Dionizos-Lucyfer jako zabity i zmartwychwstały bóg w „Daimonos”), w środku (podmiot wielu utworów mówi jak Lucyfer, np. „I the Sun ov man” – ja, słońce człowieka), i na końcu (poemat „Lucifer”). Cała płyta jest wręcz teologiczną reinterpretacją upadku Lucyfera: opowiedzianą z perspektywy buntownika i wyznawców Lucyfera, którzy widzą w nim nie tylko upadłego anioła, ale i niosącego światło świadomości. Dlatego motywami przewijającymi się są światło i ciemność (ogień, słońce vs noc, pustka), wiedza i kłamstwo (wąż Ofitów dający poznanie vs „puste słowa” martwych bogów), wolność i kara (buntownik chce wolności choć spada w „rzeki czyśćca”, prosi o plagi, ryzykuje potępienie).
Podsumowując, Evangelion to koncept album głoszący manifest lucyferyczny: pochwałę niezależności duchowej, nawet wbrew całemu ustanowionemu porządkowi Nieba. W interpretacji zespołu Lucyfer nie jest czystym złem, lecz archetypem buntu przeciw tyranii i dążenia do boskości na własnych warunkach. Ta „ewangelia Lucyfera” ma swoje własne sakramenty (grzech jako cnota, bluźnierstwo jako modlitwa, wiedza ezoteryczna jako prawda) i swoje własne symbole (Babilon, Bafomet, Wąż). Behemoth splótł w jedność biblistykę, okultyzm i filozofię, aby opowiedzieć starą historię upadłego anioła na nowo – z perspektywy zwycięskiego heretyka. Jak deklaruje Nergal: „Evangelion” to ich własna dobra nowina o buncie i wyzwoleniuen.wikipedia.org. Album zachęca słuchacza do rzucenia wyzwania wszelkim świętościom, odnalezienia w sobie „nasienia boskości” i niestrudzonego dążenia do prawdy nawet „poza dobro i zło”. Jest to przekaz skrajny i prowokacyjny, ale w swej warstwie artystycznej – spójny i przemyślany, czyniący z Evangelion jedną z najbardziej konceptualnych i symbolicznych wypowiedzi Behemotha.